Majcherek u adwokatowej
649
tytuł:
Majcherek u adwokatowej
gatunek:
dialog, scena komiczna
muzyka:
słowa:
- Servus pani adwokatowo! Podobno adwokata niema w domu, ale pomyślałem: żona jego jest; wszystko jedno, sypać do żony.
- Oj, joj! co to jest? Maryniu nie odchodź!
- Może... może... niema pietra, niema strachu. Ja tu nie po to przyszedłem, żeby co buchnąć. Pozwoli dama, że się przedstawię: jestem Majcherek. Ja nie jestem taki zwyczajny złodziej, ja nie dlatego kradnę, żeby kraść, tylko dla tego, żeby mnie do ciupy wzięli. To też jak nie mam gdzie spać, to bucham przekupce bochenek chleba i jazda do ciupy. Powiadam ślicznej damie, niema jak w ciupie; bo to i szyk jest, granda jest, towarzestwo jak się patrzy, a czego to dowodzi, śliczna damo, że ja nie jestem jakiś tam włóczęga, tylko człowiek miłujący życie familejne. Powiadam damie, niema jak w ciupie, towarzestwo wyborowe, frajdeczność ókruteczna, mogła by dama raz spróbować, słowo honorowe daję.
- Dobrze, ale o co chodzi?
- Zaraz, zaraz, wolnego, wolnego, nie tak galopkiem, nie pali się. Otóż najgorsze, to to, widzi śliczna dama, że ten kawał z chlebem, to mi się już wcale nie udaje, a te strażniki tak mnie już znają, że mnie wcale nie chcą aresztować. A choć się od czasu do czasu jakiś nowy frajer znajdzie, co mnie niby dymnie i sprawę odda do sądu, to sędziowie jak mnie tylko zobaczą, pękają ze śmichu. Co ja z tym sądem mam za kłopoty, to niech go flanela. Raz to już nawet samego sędziego okradłem, myślałem sobie, no teraz to już z rok posiedzę, ale gdzie tam! Sędzia, jak się dowiedział, że to ja, to pękł ze śmichu, a mnie zamiast do ciupy, wysłali z sądu na zbitą twarz; niby, że to w sądzie nieporządki robię, niby, że to popsowałem sędziego, o, to, o to chodzi...
- Ale cóż ja?..
- Zaraz, zaraz, galopkiem nie tak, wolnego trochę, wolnego! Raz to ja znowu wziąłem sobie adwokata, myślałem sobie, jak mnie taki magik zacznie bronić, to mnie przecież jakoś dłużej potrzymają. Ale gdzie tam... żeby śliczna dama wiedziała, jak ten frajer zaczął gadać, a to, że jestem niby niepoczytalny, a to niby, że nie ja kradłem, tylko jakiś tam akrawik, czy cosik. Bez dwie godziny, tu sobie frajerska łapa gębę strzępił przecie na nic, ale cóż z tego, tej samej nocy musiałem spać w rurze od kanalizacji, a ja tego nie lubię, śliczna damo, bo tam wilgoć. Ja zawsze wolę w ciupie, jak się należy, wygodnie, na słomianym materacu.
- Ale mój jest tylko od rozwodów.
- Właśnie, właśnie o to chodzi, ja też się wła śnie dowiedziałem, że pani małżonek zna się tylko na sprawach rozwodowych, a na kryminalnych, to się zna podobno akurat tyle, co kura na pieprzu i właśnie
dlategom się tu do was przyfastrygował, bo widzi śliczna dama, ja potrzebuję głupiego adwokata. Damo moja śliczna, aksamitna, niech się dama do męża wstawi, żeby mnie trochę w sądzie pobronił, żebym choć ze dwa lata jednym tchem w kryminaliku posiedział. Moje uszanowanie śliczna damo, servus obervus moja wspaniała.
19.11.2018
Objaśnienia:
1)
frajer
-
naiwniak, cienias lub nic, także: za frajer – za nic, za darmo
2)
granda
-
awantura
słowa kluczowe:
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
Etykiety płyt
Podobne teksty:
Icek we lwowskiem więzieniu 2 |
- Ojoj, nareszcie, co to jest? Nie odchodź!
- Może, może, ni ma strachu. Niech się panna nie boi, ja tu nie po to przyszedłem, żeby co puchnąć (?) No jazda, odstaw się panna! Pozwolisz, śliczna dama, że się zarekomenderuję. Widzisz, śliczna dama, ja nie jestem taki zwyczajny złodziej, bo ja nie dlatego kradnę, żeby kraść, tylko dlatego żeby mnie do ciupy mignęli. Ja strasznie lubię ciupę! Toteż powiadam damie - ni ma, jak w ciupie! Nie mam gdzie spać, to bucham (?) trzy bułki (?) i bochenek chleba i jazda do ciupy! Okropnie ciupe lubię, powiadam Pani! Nie ma, jak w ciupie, bo to i życie jest i ... (granda?) i towarzystwo, jak się patrzy. A z tego to dowodzi, że ja nie jestem jakiś tam włóczęga, tylko człowiek miłujący życie familiijne. Powiadam, dla mnie ciupa, to rozkosz! Mogłaby dama raz spróbować, słowo honorowe daję!
- No dobrze, ale o co chodzi?
- Zaraz, zaraz, wolnego, wolnego, nie tak galopkiem, nie pali się. Otóż najpierw to to, że mi się już teraz mój kawał z chlebem nie udaje, tak, że już mnie ciągle nie chcą aresztować. A że od czasu do czasu jakiś tam nowy frajer się znajdzie i moją sprawę odda do sądu, to sędziowie jak mnie tylko zobaczą, zdychają ze śmichu i wyrywają na świeży ...! Co ja z tym sądem mam za kłopoty, to straszne. Raz to już nawet samego sędziego okradłem. Myślałem sobie: "No, teraz to ci pewnie z rok posiedzę", ale gdzie tam. Sędzia jak się dowiedział, że to ja, to pękł ze śmichu! A mnie zamiast do ciupy, to wylali z sądu na zbitą twarz! Niby, że to w sądzie nieporządek robię, niby, że to sędziego ...
- Ale co ja?
- Zaraz, zaraz, wolnego, wolnego... Raz to sobie wziąłem takiego adwokata, myślałem sobie: "No! Jak mnie taki magik zacznie bronić, to na pewno dłużej posiedzę". Ale gdzie tam? Co ten frajer nie nagadał, a to niby, że ja jestem niepoczytalny, a to niby, że to nie ja kradł, tylko jakiś tam arcyrabin. Przez dwie godziny to sobie gębę strzępił na nic. No i cóż z tego, tej samej jeszcze nocy musiałem spać w rurze od kanalizacji. A ja tego nie lubię, wisz madam? Bo tam wilgoć.
- Ależ mój mąż jest tylko od rozwodu!
- Właśnie, właśnie, wiem, śliczna damo! A na sprawach kryminalnych to się akuratnie tyle zna, co kura na ... I właśnie dlatego do ... przyszedłem, bo ja właśnie potrzebuję głupiego adwokata, moja śliczna, aksamitna, brylancista damo.