Zamiast uśmiechu - barszcz z uszkami

Zamiast spojrzenia - z kaszą zraz

I już jest kontakt między nami

Już nić sympatii łączy nas

Zamiast całusa - kurcze z rożna

Z mizerią albo nawet bez

I już się porozumieć można

Już jakiś wspólny język jest

Przy befsztyku z cebulką

Już cię nazwie cicibulką (?)

Dasz mu ciasto waniliowe

To do reszty traci głowę

Już jest na zabój zakochany

I może się oświadczyć też

A dodać jeszcze parę placków kartoflanych

I już jest twój, już możesz robić z nim, co chcesz

Zamiast awantur - raz gulaszyk

Zamiast wymówek - z jajkiem klops

I już się więcej nie odważy

Już mu sumienie powie stop

Zobaczy zrazy zawijane

Do tego kaparowy sos

I już jest cichy, jak baranek

Od razu miękki jest, jak wosk

Dasz mu rurę ze szpikiem

Już nie myśli o nikim

Je pierogi z czereśni

To o innej już nie śni

I to ma dobrą stronę wreszcie

I w tem się kryje cała treść

Że choć apetyt może często mieć na mieście

To w rezultacie jednak w domu musi zjeść