Bliźniaki
779
tytuł:
Bliźniaki
gatunek:
scenka podmiejska
muzyka:
słowa:
Bo spokojną głowę mom
Ja se w tańcu gwiżdżę, tupię
Co mi trza, to sobie kupię
Niech se żeni ten, co chce
A ja nie ożenię się
Po co mi w niewoli żyć
Gdy ja wolnym mogę być
- A, jesteś tu? Mam cię ty świstoku! Myślałam, że cię już nigdy nie znajdę!
- Ziemio, rozstąp się pode mną!
- Masz tu prezent, to ci się należy...
- A co to je?!
- Bliźnioki! Twoje rodzonusieńkie!
- A co jo z nimi będę robił, o rety, a to sos! Józek, chodź no tu, żywo, Józek!
- A czego?
- Chodź tu duchem, psia paro! Zobacz ino, czy któryś z tych bliźniaków do ciebie nie podobny!
- Nie wykręcisz mi się, psia kiszko! Nawarzyłeś piwa to teraz wypij!
- Oj, wypić to bym wypił, ale jak?
- Ja bym je nawet zjadł z musztardą, ażeby ich nie było. No i co tera będzie?
- A czy ja wim, co będzie...
- Chciało ci się amorów, to masz - dwoje bachorów!
- Ha, ha, ha!
- Zamknij pysk, nie śmiej się z cudzego nieszczęścia!
- Co, co, co, to nieszczęście? Takie ładne, tłuste dwa chłopaki to nieszczęście? Nie bluźnij, mówię ci!
- I co jo z nimi teraz zrobię, o rety, ludzie! Może chceta które z jednego, mogę wam darować, Józiek, weź jednego!
- Ła, ła, ła!
- O raju, ha ha ha!
- O święty Jacku z pierogami, co ja teraz mam robić? O raju, a dyć te juchy drą się jak żaby w błocie! Józiek, Józiek, czy ty ni masz czasem parasola, bo coś się leje!
- Ha, ha, ha, ha!
- A to ci prysznic!
- Dzieci trzeba nakarmić, bo są głodne...
- No czem ja je nakarmię? Przecie ja nie mam tego, co to to niby mliko, no niby... Słuchaj, Józiek, może ty masz czasem coś takiego niby?
- Nie mam przy sobie...
- Ha ha ha ha!
- O raju, zdechnę ze śmiechu! Wyglądasz jak mąka! Idź z nimi do lunchroomu na śniadanie...
- Nie kpij sobie ze mnie, oj żebym ja bym wiedział, jak się to skończy, to bym był wcale nie zaczynał!
- Wiesz co? Mam dobrą myśl! Puścimy tych bachorów na loterię, a kto je wygra, ten musi je wziąć!
- Ha, ha, ha!
- Józiek, do kogo te dzieciaki podobne, bo do mnie ani trochę!
- Jak to, obydwa chłopaki podobne do ciebie! Jak pięść do nosa!
- Ha, ha, ha! Jesteś szczęśliwym ojcem! Ciesz się!
- Te... tero możemy iść wszyscy do fotografii - mąż, żona i dwoje dzieci.
- I przyjaciel, wiadomo - ja...
- Ha, ha, ha!
- Dopiero byłem sam na świecie, jak palec. Aż tu masz, całka rodzina się do mnie przyznaje... Nie ma tam jakich jeszcze dzieciaków, może ze cztery, co?
- Na razie nie ma, ale mogę być!
- O rety, a to ci heca! Ha, ha, ha
- Ano raz kozie śmierć, weźta mnie pod rękę i jazda do domu, musimy przecie wyprawić chrzciny! A jak ich nazwiemy?
- Jak? Piotr i Paweł!
- Albo, wisz co? Paweł i Gaweł! No jazda!
- Dobra, ha ha!
Ja se śpiwom, ja se gram
Bo bliźniaki fajne mam
Z kawalerką koniec już
I z wolnością moją ślus!
12.06.2017
słowa kluczowe:
Tekst od Bartłomieja.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
Posłuchaj na
Etykiety płyt
Podobne teksty:
Bo dziewuchę fajną mom
Ja se w tańcu gwiżdżę, tupię
Bo talary mam w chałupie
Niech se żeni ten, kto chce
A jo nie ożenię się
Po co mi w niewoli żyć
Gdy ja chcę swobodnym być
- A, jesteś tu? Mam cię ty świstoku! Myślałam, że cię już nigdy nie znajdę!
- Ziemio, rozstąp się pode mną!
- Masz tu prezent, to ci się należy...
- A co to je?!
- Bliźnioki! Twoje rodzonusieńkie!
- A co jo z nimi będę robił, o rety, a to sos! Józek, chodź no tu, żywo, Józek!
- A czego?
- Chodź tu duchem, psia paro! Zobacz ino, czy któryś z tych bliźniaków do ciebie nie podobny!
- Nie wykręcisz mi się, psia kiszko! Nawarzyłeś piwa to teraz wypij!
- Oj, wypić to bym wypił, ale jak?
- Ja bym je nawet zjadł z musztardą, ażeby ich nie było. No i co tera będzie?
- A czy ja wim, co będzie...
- Chciało ci się amorów, to masz - dwoje bachorów!
- Ha, ha, ha!
- Zamknij pysk, nie śmiej się z cudzego nieszczęścia!
- Co, co, co, to nieszczęście? Takie ładne, tłuste dwa chłopaki to nieszczęście? Nie bluźnij, mówię ci!
- I co jo z nimi teraz zrobię, o rety, ludzie! Może chceta które z jednego, mogę wam darować, Józiek, weź jednego!
- Ła, ła, ła!
- O raju, ha ha ha!
- O święty Jacku z pierogami, co ja teraz mam robić? O raju, a dyć te juchy drą się jak żaby w błocie! Józiek, Józiek, czy ty ni masz czasem parasola, bo coś się leje!
- Ha, ha, ha, ha!
- A to ci prysznic!
- Dzieci trzeba nakarmić, bo są głodne...
- No czem ja je nakarmię? Przecie ja nie mam tego, co to to niby mliko, no niby... Słuchaj, Józiek, może ty masz czasem coś takiego niby?
- Nie mam przy sobie...
- Ha ha ha ha!
- O raju, zdechnę ze śmiechu! Wyglądasz jak mąka! Idź z nimi do lunchroomu na śniadanie...
- Nie kpij sobie ze mnie, oj żebym ja bym wiedział, jak się to skończy, to bym był wcale nie zaczynał!
- Wiesz co? Mam dobrą myśl! Puścimy tych bachorów na loterię, a kto je wygra, ten musi je wziąć!
- Ha, ha, ha!
- Józiek, do kogo te dzieciaki podobne, bo do mnie ani trochę!
- Jak to, obydwa chłopaki podobne do ciebie! Jak pięść do nosa!
- Ha, ha, ha! Jesteś szczęśliwym ojcem! Ciesz się!
- Te... tero możemy iść wszyscy do fotografii - mąż, żona i dwoje dzieci.
- I przyjaciel, wiadomo - ja...
- Ha, ha, ha!
- Dopiero byłem sam na świecie, jak palec. Aż tu masz, całka rodzina się do mnie przyznaje... Nie ma tam jakich jeszcze dzieciaków, może ze cztery, co?
- Na razie nie ma, ale mogę być!
- O rety, a to ci heca! Ha, ha, ha
- Ano raz kozie śmierć, weźta mnie pod rękę i jazda do domu, musimy przecie wyprawić chrzciny! A jak ich nazwiemy?
- Jak? Piotr i Paweł!
- Albo, wisz co? Paweł i Gaweł! No jazda!
- Dobra, ha ha!
Ja se śpiwom, ja se gram
Bo bliźniaki fajne mam
...
...