Koniec świata (?)
830
tytuł:
Koniec świata (?)
gatunek:
dialog komiczny
muzyka:
oryginał z:?
1927 roku
słowa:
- Oj, mamusiu, jak ja go mogę sobie z głowy wybić, kiedy on już tak głęboko siedzi w moim serduszku...
- Patrzcie ją, siedzi jej głęboko w serduszku! Jak ja wezmę kija, to ja ci go zaraz przepędzę! On mądrala, kobicie wlazł w serce, a matkę chce do kieszeni! Ale ja nic nie dam, mam schowane! Jak chcesz, to idź z nim bieduj! Ho, ho, mam i ja swój rozum, bo jestem z honornej familiji! Mój dziadek był stróżem, a ojciec już się zadawał za inteligencyją, bo był szewcem, a moja matka, święć Panie nad jej duszą, nie darmo bieliznę prała oficerom... A ty miałabyś iść za takiego kataryniarza znad Wisły? Nigdy, prędzej nastąpi koniec świata!
- Mamo, patrzcie, jak Józek prędko leci!
- Coś się stało, albo go znowu policja goni!
- Uciekajcie! Schowajcie się, bo dziś będzie koniec świata!
- Co ty mówisz?! Czyś ty oszalał?!
- W gazecie piszą, że dziś przyjdzie wielki komet i wszystko żyjące i wszystkich ludzi zniszczy!
- I mnie także?
- A czy mama nie człowiek?
- Raju, ze strachu se całkiem zapomniałam! Ale po co tego pana kometa wpuszczają tu, do Warszawy?
- Oj, że wy też... Staraście, a głupiaście! On się nikogo nie pyta, tylko sobie leci!
- No patrzcie! Ja jeszcze nigdy nie słyszałam o tym rozbójniku.
- Ależ mamo. Komet to jest planeta, która lata po niebie, tam, gdzie jej się podoba!
- Planeta?! Co się tu dzieje na tym świecie... A kiedyż on przyleci?
- Dzisiaj w południe, przyleci, machnie ogonem i zmiecie wszystko do morza!
- Ogonem?! To on będzie machał ogonem... O, święta patronko, brońże mojej biednej duszy i pierzynę (?) w której mam pieniądze zapisać! Lecę!
- Stójcie! Nie chodźcie, bo się najpierw dach nad wami zawali! Zosiu, ma w pierzynie zaszyte, już widzę nasz ślub!
Słyszycie? Dwunasta bije! Widzicie, już leci i zaraz machnie ogonem!
- Oj, nic nie słyszę ze strachu, bo się boję ogona! Boję się ogona!
- Patrzcie, jaki straszny!
- Oj, nie chcę patrzeć, wolę leżeć na ziemi, to może mnie nie zawadzi swym ogonem! Ojojojoj... Bartku, laboga... Już mnie machnął, już po nas!
Co? Ucikł? Co ja widzę, Józef trzyma moją pierzynę i ucieka z Zośką!
- Mamusiu, komet jechał aeroplanem i wpadł do Atlantyku! Ja go zastępuję - daruję Wam życie, ale machnąłem wam Zośkę i tylko pierzynę, wiecie - w posagu...
- A to mi wyprawił koniec świata... Machnął mnie przez łeb, jak prawdziwy komet ogonem! Ale ja cię, wisielcze, nie dostanę! Policja, prędzej! Łapcie ten ogon... to jest tego wisielca, złodzieja, łapcie, łapcie!
19.01.2018
Objaśnienia:
1)
laboga
-
o rety! o mój Boże! łejery! matko moja!
słowa kluczowe:
Przepisał Bartłomiej.
- Oj, mamusiu, jak ja go mogę sobie z głowy wybić, kiedy on już tak głęboko siedzi w moim serduszku...
- Patrzcie ją, siedzi jej głęboko w serduszku! Jak ja wezmę kija, to ja ci go zaraz przepędzę! On mądrala, kobicie wlazł w serce, a matkę chce do kieszeni! Ale ja nic nie dam, mam schowane! Jak chcesz, to idź z nim bieduj! Ho, ho, mam i ja swój rozum, bo jestem z honornej familiji! Mój dziadek był stróżem, a ojciec już się zadawał za inteligencyją, bo był szewcem, a moja matka, święć Panie nad jej duszą, nie darmo bieliznę prała oficerom... A ty miałabyś iść za takiego kataryniarza znad Wisły? Nigdy, prędzej nastąpi koniec świata!
- Mamo, patrzcie, jak Józek prędko leci!
- Coś się stało, albo go znowu policja goni!
- Uciekajcie! Schowajcie się, bo dziś będzie koniec świata!
- Co ty mówisz?! Czyś ty oszalał?!
- W gazecie piszą, że dziś przyjdzie wielki komet i wszystko żyjące i wszystkich ludzi zniszczy!
- I mnie także?
- A czy mama nie człowiek?
- Raju, ze strachu se całkiem zapomniałam! Ale po co tego pana kometa wpuszczają tu, do Warszawy?
- Oj, że wy też... Staraście, a głupiaście! On się nikogo nie pyta, tylko sobie leci!
- No patrzcie! Ja jeszcze nigdy nie słyszałam o tym rozbójniku.
- Ależ mamo. Komet to jest planeta, która lata po niebie, tam, gdzie jej się podoba!
- Planeta?! Co się tu dzieje na tym świecie... A kiedyż on przyleci?
- Dzisiaj w południe, przyleci, machnie ogonem i zmiecie wszystko do morza!
- Ogonem?! To on będzie machał ogonem... O, święta patronko, brońże mojej biednej duszy i pierzynę (?) w której mam pieniądze zapisać! Lecę!
- Stójcie! Nie chodźcie, bo się najpierw dach nad wami zawali! Zosiu, ma w pierzynie zaszyte, już widzę nasz ślub!
Słyszycie? Dwunasta bije! Widzicie, już leci i zaraz machnie ogonem!
- Oj, nic nie słyszę ze strachu, bo się boję ogona! Boję się ogona!
- Patrzcie, jaki straszny!
- Oj, nie chcę patrzeć, wolę leżeć na ziemi, to może mnie nie zawadzi swym ogonem! Ojojojoj... Bartku, laboga... Już mnie machnął, już po nas!
Co? Ucikł? Co ja widzę, Józef trzyma moją pierzynę i ucieka z Zośką!
- Mamusiu, komet jechał aeroplanem i wpadł do Atlantyku! Ja go zastępuję - daruję Wam życie, ale machnąłem wam Zośkę i tylko pierzynę, wiecie - w posagu...
- A to mi wyprawił koniec świata... Machnął mnie przez łeb, jak prawdziwy komet ogonem! Ale ja cię, wisielcze, nie dostanę! Policja, prędzej! Łapcie ten ogon... to jest tego wisielca, złodzieja, łapcie, łapcie!