Jenta Cokolwiek u doktora
540
tytuł:
Jenta Cokolwiek u doktora
gatunek:
dialog komiczny
muzyka:
oryginał z:?
1930 roku
słowa:
- Oj, co mi nie jest, Panie doktorze, wszystko jest... I serce i nogi i głowa i brzuch i ja sama czuję się tyż nieszczegółowo...
- W którym miejscu Panią boli? Gdzie pani czuje ból?
- W domu! Dopiero jak wrócę z interesu i położę się do łóżka, to czuję.
- Niech pani powie po kolei, gdzie panią boli?
- Najpierw tu... Uj, uj, uj, uj! Tu, w sadzawke.
- Jaka znowu sadzawka... To jest staw nie sadzawka.
- Wszystko jedno, to woda i to woda.
- No niech pani zdejmie pończochę.
- O, uj, uj, uj... Widzi pan doktór, tutaj... Uj, uj, uj, uj... Zdaje mi się, że kolano wyszło ze stawu!
- Ech, chyba z błota wyszło, nie ze stawu, bo takie brudne! No, nogi ma pani trochę spuchnięte, ale z tego sobie nic nie robię.
- Ja myślę! Jakby pan doktór miał spuchnięte nogi, to bym sobie tyż z tego nic nie robiła!
- Apetyt pani ma?
- Jak czasem... Na przykład po obiedzie od razu tracę apetytu.
- Sypia pani dobrze?
- Mój mąż bardzo narzeka.
- Ja się nie pytam o męża, tylko o panią!
- Właśnie mówię, mój mąż bardzo narzeka, że ja chrapię!
- Ile pani ma lat?
- Do stu dwudziestu czterdzieści siedem.
- Dawno pani jest za mężem?
- Za tym jestem czwarty rok.
- A przedtem?
- Za tamtym byłam sześć lat, a za jeszcze tamtejszym dziewięć lat.
- To pani trzeci raz wyszła za mąż?
- Póki co trzeci raz.
- Dzieci pani ma?
- Z ostatnim, Schweismitterem to mam tylko jedno. On się boi, że teraz nam się urodzi Chińczyk, więc woli nie!
- Dlaczego Chińczyk?
- Bo on gdzieś wyczytał w gazete takie statystykie, że co drugie dziecko na świecie to jest Chińczyk!
- Ha, ha, ha! Tu panią boli?
- Oj, oj, oj! Oj, jeszcze jak...
- A tu?
- Oj, oj, oj! Dlaczego nie...?
- No niech pani zakaszle!
(kaszle)
- Tak... Teraz!
(kaszle)
- Tak. Oddychać! Nie oddychać! U kogo pani się leczyła dotychczas?
- U kogo ja się nie leczyłam... U doktora Spruttera (?) i u doktora Ząbelewicza (?), a potem u profesora Kaiserschmidta (?), u profesora Meigenkrafta (?)
- No i co oni znaleźli?
- Przede wszystkim znaleźli we mnie pacjentkę. Potem mi krajali i wyszywali, krajali i wyszywali, a po ostatnio operacje, to już ich zaproponowałam, żeby mi zrobili brzuch na zatrzaski, do zapinania!
- Potrzebna jest analiza!
- Kanalizę już tyż mi zapisali! Piłam tę kanalizę co dzień! Pomogło jak umarłego na dachu!
- No, na razie zdaje mi się, że pani ma cukier.
- Uj, to świetnie, doskonale!
- Co się pani cieszy?
- Bo mój mąż ma białko, ja mam cukier, to założymy fabrykę biszkopty. A oprócz tego... uj, uj, uj!
- No co jeszcze pani wymyśli nowego?
- Moja córka bardzo ma migdały, Rafałek ma śliwki, to będzie konkurencja dla Semadeni!
16.10.2018
Przepisał Bartłomiej.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
Etykiety płyt
Podobne teksty:
- Oj, co mi nie jest, Panie doktorze, wszystko jest... I serce i nogi i głowa i brzuch i ja sama czuję się tyż nieszczegółowo...
- W którym miejscu Panią boli? Gdzie pani czuje ból?
- W domu! Dopiero jak wrócę z interesu i położę się do łóżka, to czuję.
- Niech pani powie po kolei, gdzie panią boli?
- Najpierw tu... Uj, uj, uj, uj! Tu, w sadzawce!
- Jaka znowu sadzawka... To jest staw nie sadzawka.
- Wszystko jedno, to woda i to woda.
- No niech pani zdejmie pończochę.
- O, uj, uj, uj... Widzi pan doktór, tutaj... Uj, uj, uj, uj... Zdaje mi się, że kolano wyszło ze stawu!
- Ech, chyba z błota wyszło, nie ze stawu, bo takie brudne! No, nogi ma pani trochę spuchnięte, ale z tego sobie nic nie robię.
- Ja myślę! Jakby pan doktór miał spuchnięte nogi, to bym sobie tyż z tego nic nie robiła!
- Apetyt pani ma?
- Jak czasem... Na przykład po obiedzie od razu tracę apetytu.
- Sypia pani dobrze?
- Mój mąż bardzo narzeka.
- Ja się nie pytam o męża, tylko o panią!
- Właśnie mówię, mój mąż bardzo narzeka, że ja chrapię!
- Ile pani ma lat?
- Do stu dwudziestu czterdzieści siedem.
- Dawno pani jest za mężem?
- Za tym jestem czwarty rok.
- A przedtem?
- Za tamtym byłam sześć lat, a za jeszcze tamtejszym dziewięć lat.
- To pani trzeci raz wyszła za mąż?
- Póki co trzeci raz.
- Dzieci pani ma?
- Z ostatnim, Schweismitterem to mam tylko jedno. On się boi, że teraz nam się urodzi Chińczyk, więc woli nie!
- Dlaczego Chińczyk?
- Bo on gdzieś wyczytał w gazete takie statystykie, że co drugie dziecko na świecie to jest Chińczyk!
- Ha, ha, ha! Tu panią boli?
- Oj, oj, oj! Oj, jeszcze jak...
- A tu?
- Oj, oj, oj! Dlaczego nie...?
- No niech pani zakaszle!
(kaszle)
- Tak... Teraz!
(kaszle)
- Tak. Oddychać! Nie oddychać! U kogo pani się leczyła dotychczas?
- U kogo ja się nie leczyłam... U doktora Spruttera (?) i u doktora Ząbelewicza (?), a potem u profesora Kaiserschmidta (?), u profesora Meigenkrafta (?)
- No i co, nie znaleźli?
- Przede wszystkim znaleźli we mnie pacjentkę. Potem mi krajali i wyszywali, krajali i wyszywali, a po ostatnio operacje, to już ich zaproponowałam, żeby mi zrobili brzuch na zatrzaski, do zapinania!
- Potrzebna jest analiza!
- Analizę już tyż mi zapisali! Piłam tę kanalizę co dzień! Pomogło jak umarłego na dachu!
- No, na razie zdaje mi się, że pani ma cukier.
- Uj, to świetnie, doskonale!
- Co się pani cieszy?
- Bo mój mąż ma białko, ja mam cukier, to założymy fabrykę biszkopty. A oprócz tego... uj, uj, uj!
- No co jeszcze pani wymyśli nowego?
- Moja córka bardzo ma migdały, Rafałek ma śliwki, to będzie konkurencja dla ...!