Powrót z wesela
565
tytuł:
Powrót z wesela
gatunek:
dialog komiczny
muzyka:
oryginał z:?
1927 roku
słowa:
DIN:
- Aaa... Dzieńdobry, dzieńdobry.DON:
- Dzieńdobry, dzieńdobry.DIN:
- Mój kochany, co to się stało z tobą? Gdzieś ty się obracał, że tak długo cię nie widziałem?DON:
- A no widzisz, powracam z wesela. Hahahahaha!DIN:
- Tak...? Z wesela?DON:
- Tak, tak.DIN:
- No, opowiedz, czyjeż to było wesele.DON:
- No, oczywiście, że... moje własne.DIN:
- Ach, winszuję. To, tyś się ożenił, prawda?DON:
- Nie...DIN:
- No, a jak?DON:
- Za mąż wyszedłem. Hahahaha!DIN:
- Aha... Ładnie, ładnie... No i powiedz, chociaż masz piękną żonę?DON:
- Uch, jaka piękna, żebyś wiedział! Oczki, oczki, jak dwa węgle! Nosek z fasonem, zadarty do góry. Policzki, jak rumiane jabłuszko. A ząbki, ząbki, jak u młodego cielaka! Hahahaha!DIN:
- No, masz, bardzo ładna, tak... No widzisz, jak to wszystko się dobrze składa, gdyż ja tak samo mam zamiary matrymonialne.DON:
- No, dlaczego się nie żenisz?DIN:
- No, widzisz mój kochany, nie wiem niestety, jak to wszystko się zaczyna i czem wszystko się kończy.DON:
- A ja wiem, jak chcesz, to ci opowiem jak ja się ożeniłem.DIN:
- Wiec proszę, ja posłucham...DON:
- Poznajomiłem się, był malutki flircik, usiedliśmy sobie na ławeczce, no tratata, ciaciacia, ćyćyćy; krócej powiedziawszy, przychodzę do ich rodziców i wyobraź sobie, zostałem od razu tu przyjętym.DIN:
- A, to bardzo dobrze. Ja myślałem może wypędzony.DON:
- O nie, wpadłem w oko teściowej. Hahahaha!DIN:
- Aha, no to co innego... No dobrze.DON:
- No i wkrótce się odbył ślub, po ślubie wesele i bawiliśmy się do samiutkiego rana.DIN:
- Tak...DON:
- Nad ranem, każdy z mężczyzn bierze swoją damę pod rączkę i odprowadza do domu. No i ja, ma się rozumieć, to samo uczyniłem ze swoją żoną. Przyszliśmy do domu, zamknąłem drzwi na klucz, zapaliłem świece, moja żona usiadła z jednej strony, a ja z drugiej strony.DIN:
- No a dalej...?DON:
- A dalej (....). Żona do mnie powiada ”tratata tratata ciaciacia ciaciacia”...DIN:
- A ty?DON:
- ”Drututututututu”.DIN:
- No a dalej...?DON:
- No i po takiej rozmowie, to ja żonę pocałowałem! Hahahaha!DIN:
- Taa...? No a żona?DON:
- Ona mnie pocałowała... Hahahahaha!DIN:
- No dobrze... No a dalej?DON:
- Dalej, to zgasiłem świecę ! Hahahaha!DIN:
- Ooo... Zaczekaj, no, a potem?DON:
- Ooo... To już było dawno przed tem.DIN:
- Aha... Dziękuję ci bardzo, teraz już wiem, jak trzeba się żenić.DON:
- No i wobec tego zagramy coś z tobą na tem oryginalnem instrumencie, dobrze?DIN:
- Bardzo dobrze, więc zaczynamy.
13.01.2019
Objaśnienia:
1)
tem
-
tym
Przepisał Daniel B.
-Dzieńdobry, dzieńdobry.
-Mój kochany, co to się stało z tobą? Gdzieś ty się obracał, że tak długo cię nie widziałem?
-A no widzisz, powracam z wesela. Hahahahaha!
-Tak...? Z wesela?
-Tak, tak.
-No opowiedz, czyjeś to było wesele.
-No, oczywiście, że... moje własne.
-Ach, winszuję. To, ty się ożenił, prawda?
-Nie...
-No a jak?
-Za mąż wyszedłem. Hahahaha!
-Aha... Ładnie, ładnie... No i powiedz, chociaż masz piękną żonę?
-Och jaka piękna, żebyś wiedział! Oczki, oczki, jak dwa węgle! Nosek z fasonem, zadarty do góry. Policzki jak rumiane jabłuszko. A ząbki, ząbki, jak u młodego cielaka! Hahahaha!
-No bardzo ładna, tak...(?) No widzisz, jak to wszystko się dobrze składa, gdyż ja tak samo mam zamiary matrymonialne.
-No, dlaczego się nie żenisz?
-No widzisz mój kochany, nie wiem niestety jak to wszystko się zaczyna, i czem wszystko się kończy.
-A ja wiem, jak chcesz, to ci opowiem jak ja się ożeniłem.
-Wiec proszę, jak posłucham...
-Poznajomiłem się, był malutki flircik, usiedliśmy sobie na ławeczce, no tratata, ciaciacia, ćyćyćy; krócej powiedziawszy, przychodzę do ich rodziców, i wyobraź sobie, zostałem odrazu tu przyjętym.
-A, to bardzo dobrze. Ja myślałem może wypędzony.
-O nie, wpadłem w (....) oko teściowej. Hahahaha!
-Aha, no to co innego... No dobrze.
-I wkrótce się odbył ślub, po ślubie wesele, i bawiliśmy się do samiutkiego rana.
-Tak...
-Nad ranem, każdy z mężczyzn bierze swoją damę pod rączkę, i odprowadza do domu. No i ja, ma się rozumieć, to samo uczyniłem ze swoją żoną. Przyszliśmy do domu, zamknąłem drzwi na klucz, zapaliłem świece, moja żona usiadła z jednej strony, a ja z drugiej strony.
-No a dalej...?
-A dalej (....). Żona do mnie powiada "tratata tratata ciaciacia ciaciacia"...
-A ty?
-"Drututututututu".
-No a dalej...?
-No i po takiej rozmowie, to ja żonę pocałowałem! Hahahaha!
-Taa...? No a żona?
-Ona mnie pocałowała... Hahahahaha!
-No dobrze... No a dalej?
-Dalej, to (....)! Hahahaha!
-Ooo... Zaczekaj, no, a potem?
-Ooo... To już było dawno przed tem.
-Aha... Dziękuję ci bardzo, teraz już wiem, jak trzeba się żenić.
-No i wobec tego zagramy coś z tobą na tem oryginalnem instrumencie, dobrze?
-Bardzo dobrze, więc zaczynamy.