Konkurent panny Marianny
725
tytuł:
Konkurent panny Marianny
gatunek:
scena komiczna
muzyka:
słowa:
- O, serwus, moje uszanowanie, jak się ma panna Marianna?
- A co ja widzę, pan Ignac!
- A Ignac, aż mnie to panna Marianna tak od razu poznała?
- A bo co?
- A bo ja to długo nie mogłem uwierzyć, że to panna Marianna! Myślałem sobie hrabina jaka, albo bankierowa...
- A przez cóż to tak?
- A no bo panna zerżnięta jak nieboskie stworzenie, jak na bal jakiś!
- A cóż to, nie niedziela? A pan Ignac to niby też nie zerżnięty?
- Ee, gdzie mi tam do panny Marianny... To ci szyk, księżna holenderska, to przy pannie Mariannie frajer, o! Kiecka perkalikowa w kratkę, stanik dziurkowany, że aż przeciąg wieje, kapelusz z piórem, cała wykratkowana, wydziurkowana i wypierzona jak materac! Ja tu jednego znam, co by tysiąc dolarów dał, żeby pannę mógł zobaczyć.
- Gdzie on jest? Co to za jeden?
- To jeden ślepy, mój znajomy.
- Ale to z pana Ignaca komplimenciarz, a sam też ubrany, jak szewc na Boże Ciało. Szykowny jak fryzjer, wszystko na nim nowe! O, i kapelusz nowy! Tylko mi się zdaje, że trochę za mały.
- To się pannie Mariannie tylko tak zdaje, kapelusz je akurat, tylko łeb za duży, o!
- O, majtki w kratkę i takie spadowe! Tylko co one takie podwinięte?
- Bo za długie, to już taki szyk, cała rynsztokracja nosi za długie!
- A do tego koszula czerwona, krawat pieruńskiego koloru. Żeby tak pana Iganca na patyk nadziać, to by była chorągiewka, straszny szum! Ha, ha, ha!
- Ha-ha-ha, cóż się panna Marianna będzie tak hehać? A cóż to mi nie wolno, czy co? Nie stać mnie, czy co? Nie jestem ci wolny obywatel, czy co? Baby nie mam, dziecków nie mam, to się i ubrać mogę.
- O, cóż to pan będzie o dzieckach wspominał? Cóż to znowu za przymówki? To pewno ta klępa z czerwonym nosem plotków narobiła! Niech no ja te stare sałate zobaczę, to taki skandal zrobię, że mnie popamięta, ta zeszłoroczna panna! A pan Ignac też morowy, kiedy takie rzeczy powtarza!
- Ee, kiedy panna Mania to parzygnat, że się nie zna na salonowych żartach! Jak kto nie ma ogładzenia, lub pojęcia o przystrunku, to powinien non-stop w garnkach siedzieć, a nie pchać się w porządne towarzystwo!
- Niech pan Ignac przestanie, bo spazmów dostanę!
- A dostań sroko jedna, dużo sobie z twoich spazmów robię! Moje uszanowanie!
- Proszę o wzajemność z przeciwnej strony!
- No, no, ja wiem, że panna Marianna nie taka zła, jak wygląda. Przycinki przycinkami, ale powiedz panna, jak ci się taki patrzy kawalarz jak ja?
- Wcale dobrze mi się patrzy, ale więcej mi się patrzy bransoletka, albo brylantowe kolczyki, lub flakonik perfonów! Okropnie się lubię perfonami szprycować!
- Tak? A to po co?
- A bo mnie potem czuć!
- Potem czuć, a no lepiej potem, jak przedtem! Panna to cwane dziecko, na brylanty leci, a na mnie ani rusz.
- Co się pan Ignac tak sztorcuje, ja gwiżdżę na pańskie brylanty! Mogę sobie sama zafundować!
- A forsę panna ma?
- Nie pańskiej babci interes. Jeszcze bym pana Ignaca kupiła razem z eskortą (?)
- A, moje pieścidełko ty malowane!
- No, no, no, tylko z daleka z rencami! Widzisz go jaki mi przylypny, jak szewska smoła! Będzie tu uczciwą niewiastę łapał za biust!
- Co panna Mania dzisiaj taka cięta, jak mucha w lipcu?
- O, bom nie nastrojona.
- A co, struny się rozciągnili, bo pewnie kołek popuścił!
- O, jak widzę, to pan strasznie przylypny.
- A któżby widząc ciebie był przylypny, mój drogi aniołku! Właśnie proszę cię o łapkę i o ślub!
- Nie mógł mi pan Ignac tego wcześniej powiedzieć?
- Kiedy się wstydziłem i bałem, ale teraz skoro wiem, to jazda! Na zapowiedzi i chrzciny... te, wesele, chciałem powiedzieć.
02.04.2019
Objaśnienia:
1)
non-stop
-
(ang.) bez końca
2)
frajer
-
naiwniak, cienias lub nic, także: za frajer – za nic, za darmo
3)
morowy
-
godny uznania, z temperamentem
słowa kluczowe:
Tekst od Bartłomieja.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
Etykiety płyt
- O, serwus, moje uszanowanie, jak się ma panna Marianna?
- A co ja widzę, pan Ignac!
- A Ignac, aż mnie co panna Marianna tak od razu poznała?
- A bo co?
- A bo ja to długo nie mogłem uwierzyć, że to panna Marianna! Myślałem sobie hrabina jaka, albo bankierowa...
- A przez cóż to tak?
- A no bo panna zerżnięta jak nieboskie stworzenie, jak na bal jakiś!
- A cóż to, nie niedziela? A pan Ignac to niby też nie zerżnięty?
- Ee, gdzie mi tam do panny Marianny... To ci szyk, księżna holenderska to przy pannie Mariannie frajer, o! Kiecka perkalikowa w kratkę, stanik dziurkowany, że aż przeciąg wieje, kapelusz z piórem, cała wykratkowana, wydziurkowana i wypierzona jak materac! Ja tu jednego znam, co by tysiąc dolarów dał, żeby pannę mógł zobaczyć.
- Gdzie on jest? Co to za jeden?
- To jeden ślepy, mój znajomy.
- A to z pana Ignaca komplimenciarz, a sam ubrany też jak szewc na Boże Ciało. Szykowny jak fryzjer, wszystko na nim nowe! O, i kapelusz nowy! Tylko mi się zdaje, że trochę za mały.
- To się pannie Mariannie tylko tak zdaje, kapelusz jest akurat, tylko łeb za duży, o!
- O, majtki w kratkę i takie spadowe! Tylko co one takie podwinięte?
- Bo za długie, to już taki szyk, cała arystokracja nosi za długie!
- A do tego koszula czerwona, krawat pieruńskiego koloru. Żeby tak pana Iganca na patyk nadziać, to by była chorągiewka, straszny szum! Ha, ha, ha!
- Ha-ha-ha, cóż się panna Marianna będzie tak hehać? A cóż to mi nie wolno, czy co? Nie stać mnie, czy co? Nie jestem ci wolny obywatel, czy co? Baby nie mam, dziecków nie mam, to się i ubrać mogę.
- O, cóż to pan będzie o dzieckach wspominał? Cóż to znowu za przymówki? To pewno ta klępa z czerwonym nosem plotków narobiła! Niech no ja te stare sałate zobaczę, to taki skandal zrobię, że mnie popamięta ta zeszłoroczna panna! A pan Ignac też morowy, kiedy takie rzeczy, kiedy takie rzeczy powtarza!
- Ee, kiedy panna Mania to parzygnat, że się nie zna na salonowych żartach! Jak kto nie ma ogładzenia, lub pojęcia o przystrunku (?), to powinien non-stop w garnkach siedzieć, a nie pchać się w porządne towarzystwo!
- Niech pan Ignac przestanie, bo spazmów dostanę!
- A dostań sroko jedna, dużo sobie z twoich spazmów robię! Moje uszanowanie!
- Proszę o wzajemność z przeciwnej strony!
- No, no, ja wiem, że panna Marianna nie taka zła, jak wygląda. Przycinki przycinkami, ale powiedz panna, jak ci się patrzy taki kawalarz jak ja?
- Wcale dobrze mi się patrzy, ale więcej mi się patrzy bransoletka, albo brylantowe kolczyki, lub flakonik perfonów! Okropnie się lubię perfonami szprycować!
- Tak? A to po co?
- A bo mnie potem czuć!
- Potem czuć, a no lepiej potem, jak przedtem! Panna to cwane dziecko, na brylanty leci, a na mnie ani rusz.
- Co się pan Ignac tak sztorcuje, ja gwiżdżę na pańskie brylanty! Mogę sobie sama zafundować!
- A forsę panna ma?
- Nie pańskiej babci interes. Jeszcze bym pana Ignaca kupiła razem z eskortą (?)
- A, moje pieścidełko ty malowane!
- No, no, no, tylko z daleka z rencami! Widzisz go jaki mi przylypny, jak szewska smoła! Będzie tu uczciwą niewiastę łapał za biust!
- Co panna Mania dzisiaj taka cięta, jak mucha w lipcu?
- O, bom nie nastrojona.
- A co, struny się rozciągnili, bo pewnie kołek popuścił!
- O, jak widzę, to pan strasznie przylypny.
- A któżby widząc ciebie był przylypny, mój drogi aniołku! Właśnie proszę cię o łapkę i o ślub!
- Nie mógł mi pan Ignac tego wcześniej powiedzieć?
- Kiedy się wstydziłem i bałem, ale teraz skoro wiem, to jazda! Na zapowiedzi i chrzciny... te, wesele chciałem powiedzieć.