Możliwie, że o wiele chodzi
434
tytuł:
Możliwie, że o wiele chodzi
gatunek:
piosenka
muzyka:
słowa:
To ta Anglia nawet, ciut-ciut, wyprzedziła Europę
Jest w domowym gospodarstwie bardziej zaawansowana
Ale mnie to nie zachwyca, wprost przeciwnie proszę pana
Jest w domu gorąca woda, w dzień, w nocy - na zawołanie
”Ot” - myślę sobie - ”wygoda, ot” - mówię - ”urządzę pranie”
Tak, jak przed wojną w Warszawie z wszystkimi szykanami
Na środku balię postawię, bielizna pod ścianami
Już posegregowana - tylko leży i czeka
I nagle, proszę ja pana, no żółć zalewa człowieka
Bo, po pierwsze - skąd wziąć balię, w domu jest niejeden grat
Ale balii pan nie znajdziesz, choćbyś szukał dziesięć lat
A po drugie - masz pan balię, dajmy na to, a gdzie strych?
Niby domy stoją, ale strychu nie ma w żadnym z nich
A po trzecie mając sznurków pod dostatkiem bądź co bądź
Można by wieszać na podwórku - ale skąd podwórko wziąć?
A po czwarte proszę pani, czy pomyślał o tym kto
Że w tym kraju, w tej Brytanii, nie ma magla? - otóż to!
Możliwe, że dlatego u Anglików magla nie ma
Gdyż ponieważ u nich w praniu całkiem inna jest systema
W tym dziwacznym kraju spleenu, czyli, po naszemu, chandry
Prania nikt nie robi w domu, tylko ma od tego ”laundry”
We czwartek do bramy dzwoni, wyrostek, albo mężczyzna
”Dzień dobry” - mówi - ”Good morning”
”Gdzie” - mówi - ”Brudna bielizna?”
I to jest ta cała praca, dać paczkę we czwartek rano
A ona za tydzień wraca, z bielizną, znaczy, wypraną
Wytwornie zapakowana, florkiem aż pachnie z daleka
I nagle, proszę ja pana, no żółć zalewa człowieka
Bo, po pierwsze, w tej koszuli, którą pan by ubrać rad
Nie doszukasz się guzików, choćbyś szukał dziesięć lat
A po drugie, pan pamięta, że rękawy byli dwa
A tymczasem ta wyprana tylko jeden rękaw ma
A po trzecie - na kołnierzu, tu na froncie - vis a vis
Czarną farbą napisane ”osiemnaście dablju si”
A po czwarte pańska żona nagle mówi ”wiesz ty co?
Ta koszula zamieniona! Ta to nie nasza!” - otóż to!
Koszula - rzecz nabyta, więc nie o nią język strzępię
Mnie o magiel się rozchodzi, któren był na Saskiej Kępie
Miejsce spotkań towarzyskich, gdzie się człowiek w tajemnicy
Mógł dowiedzieć, co się dzieje w każdej obok kamienicy
A magiel był w suterynie, schodziło się w dół po schodkach
I tłoczno w nim było, jak w kinie, gdy się zajrzało do środka
Dyskursję towarzyską z miejsca się zaczynało
I człowiek w mig wiedział wszystko, zanim się gdzieś coś stało
Tłomoki, koszyki, skrzynie, bielizna w kolejce czeka
I nagle człowiek w Londynie, no i żółć zalewa człowieka
Bo po pierwsze, co mu z tego, że jest kulturalny świat
Skoro magla nie oglądał już od kilkunastu lat
A po drugie towarzystwo w takim maglu człowiek miał
Z tą elitą mógł się spotkać, mógł pogadać o czym chciał
A po trzecie wiadomości z pierwszej ręki byli w nim
Człowiek wiedział - co?, dlaczego?, gdzie i kiedy?, kto i z kim?
A po czwarte w takim maglu było życie - a tu co?
My i tak wymaglowane i bez magla - otóż to!
26.08.2019
Objaśnienia:
1)
vis-à-vis
-
(fr.) naprzeciwko, naprzeciw, twarzą w twarz
2)
dablju si
-
(ang. WC) toaleta
3)
morning
-
(ang. dosł. dobre rano) dzień dobry
4)
good
-
(ang.) dobra/y, dobrze
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
Podwieczorek przy mikrofonie (cz. IV)
25.06.1957 r.
przy fortepianie Jerzy Kropiwnicki
25.06.1957 r.
przy fortepianie Jerzy Kropiwnicki
0:00
0:00
To ta Anglia nawet, ciut-ciut, wyprzedziła Europę
Jest w domowym gospodarstwie bardziej zaawansowana
Ale mnie to nie zachwyca, wprost przeciwnie proszę pana
Jest w domu gorąca woda, w dzień, w nocy - na zawołanie
"Ot" - myślę sobie - "wygoda, ot" - mówię - "urządzę pranie"
Tak, jak przed wojną w Warszawie z wszystkimi szykanami
Na środku balię postawię, bielizna pod ścianami
Już posegregowana - tylko leży i czeka
I nagle, proszę ja pana, no żółć zalewa człowieka
Bo, po pierwsze - skąd wziąć balię, w domu jest niejeden grat
Ale balii pan nie znajdziesz, choćbyś szukał dziesięć lat
A po drugie - masz pan balię, dajmy na to, a gdzie strych?
Niby domy stoją, ale strychu nie ma w żadnym z nich
A po trzecie mając sznurków pod dostatkiem bądź co bądź
Można by wieszać na podwórku - ale skąd podwórko wziąć?
A po czwarte proszę pani, czy pomyślał o tym kto
Że w tym kraju, w tej Brytanii, nie ma magla? - otóż to!
Możliwe, że dlatego u Anglików magla nie ma
Gdyż ponieważ u nich w praniu całkiem inna jest systema
W tym dziwacznym kraju spleenu, czyli, po naszemu, chandry
Prania nikt nie robi w domu, tylko ma od tego "laundry"
We czwartek do bramy dzwoni, wyrostek, albo mężczyzna
"Dzień dobry" - mówi - "Good morning"
"Gdzie" - mówi - "Brudna bielizna?"
I to jest ta cała praca, dać paczkę we czwartek rano
A ona za tydzień wraca, z bielizną, znaczy, wypraną
Wytwornie zapakowana, florkiem aż pachnie z daleka
I nagle, proszę ja pana, no żółć zalewa człowieka
Bo, po pierwsze, w tej koszuli, którą pan by ubrać rad
Nie doszukasz się guzików, choćbyś szukał dziesięć lat
A po drugie, pan pamięta, że rękawy byli dwa
A tymczasem ta wyprana tylko jeden rękaw ma
A po trzecie - na kołnierzu, tu na froncie - vis a vis
Czarną farbą napisane "osiemnaście dablju si"
A po czwarte pańska żona nagle mówi "wiesz ty co?
Ta koszula zamieniona! Ta to nie nasza!" - otóż to!
Koszula - rzecz nabyta, więc nie o nią język strzępię
Mnie o magiel się rozchodzi, któren był na Saskiej Kępie
Miejsce spotkań towarzyskich, gdzie się człowiek w tajemnicy
Mógł dowiedzieć, co się dzieje w każdej obok kamienicy
A magiel był w suterynie, schodziło się w dół po schodkach
I tłoczno w nim było, jak w kinie, gdy się zajrzało do środka
Dyskursję towarzyską z miejsca się zaczynało
I człowiek w mig wiedział wszystko, zanim się gdzieś coś stało
Tłomoki, koszyki, skrzynie, bielizna w kolejce czeka
I nagle człowiek w Londynie, no i żółć zalewa człowieka
Bo po pierwsze, co mu z tego, że jest kulturalny świat
Skoro magla nie oglądał już od kilkunastu lat
A po drugie towarzystwo w takim maglu człowiek miał
Z tą elitą mógł się spotkać, mógł pogadać o czym chciał
A po trzecie wiadomości z pierwszej ręki byli w nim
Człowiek wiedział - co?, dlaczego?, gdzie i kiedy?, kto i z kim?
A po czwarte w takim maglu było życie - a tu co?
My i tak wymaglowane i bez magla - otóż to!