Strażak warszawski
3280
tytuł:
Strażak warszawski
Pożar na Tamce
gatunek:
piosenka
muzyka:
słowa:
Z ratusza pełnym gazem my dzwoniąc, wyjechali,
prujemy przez Trębackie, Krakowskim zapychamy
i przez Karowe na dół na Tamkie zajeżdżamy.
A tu się pali jak cholera, jak cholera, jak cholera,ogień wali jak cholera, nie wiadomo skąd.Naród stoi, łeb zadziera, łeb zadziera, łeb zadziera,a tu się pali jak cholera, z każdej strony swąd.
Przez naród zaczynamy na grandę się przepychać,
a dym pieroński taki, że nie ma czym oddychać,
więc łapiem za toporki, już poszła w ruch drabina
i cała operacja na dobre się zaczyna.
A wtem na trzecim piętrze gość jakiś z okna drze się:
„Ratunku, bo się spalę, zajęli spodnie mnie się”.
Więc krzyczę „Skacz pan w siatkie!” do niego pełnym głosem,
on skoczył, ale obok i zarył w jezdnię nosem.
Tymczasem z drugiej strony nadjeżdża pogotowie,
gość leży na asfalcie i ma dwie dziury w głowie.
Wtem nagle, jak nie wrzaśnie przy ludziach bez krępacji:
„Ratunku! Moja babka została w ubikacji!”.
Więc Franek po drabinie w zmoczonym kombinezie
po tego gościa babkie na grandę w ogień lezie.
Za dziesięć minut wraca, przynosi parę kapci,
I mówi do faceta, że to są resztki z babci.
A babcia była wtedy daleko od chałupy,
bo wyszła jeszcze z rana do jatki po zakupy.
I wraca, z pyskiem na nas ”Nie lejcie tyle wachy!*
Bielizna jest na strychu, zmoczycie moje łachy!”
Więc Franek słysząc babki piekielne awanture
z powrotem po drabinie zapycha znów na góre,
a w dwie minuty potem do babki z góry woła
”Bielizna jest już sucha, ale babcia bedzie goła!”
(Babcia będzie szła po Marszałkowskiej ulicy goła, niech ja skonam...)
Męczyli my się długo na Tamce, pod trzynastym,
a pożar był widoczny nad całym prawie miastem,
toporki były w ruchu, ulica była w wodzie,
walczyli my z tym ogniem, aż podziw był w narodzie.
Trzy godziny my walczyli, my walczyli, my walczyli,Bo strażaki w takiej chwili bardzo dzielne som.Wszyscy my się popocili, popocili, popocili,trzy godziny my gasili, aż się spalił dom.O!
27.08.2019
Objaśnienia:
1)
ul. Marszałkowska
-
ulica w Warszawie
słowa kluczowe:
Tekst od Iwony.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
Podobne teksty:
http://ramole.pl/spotkanie-z-piosenka/spiewnik-cyryla/pozar-na-tamce/
a całe nagranie tutaj:
Oryginał, śpiewany przez Bożyńskiego jest nieco inny, ale do końca tygodnia nie mam na czym odsłuchać
Na Tamkie pod trzynasty pożarny straż wezwali.
Z ratusza pełnym gazem my dzwoniąc, wyjechali,
prujemy przez Trębackie, Krakowskim zapychamy
i przez Karowe na dół na Tamkie zajeżdżamy.
A tu się pali jak cholera, jak cholera, jak cholera,
ogień wali jak cholera, nie wiadomo skąd.
Naród stoi, łeb zadziera, łeb zadziera, łeb zadziera,
a tu się pali jak cholera, z każdej strony swąd.
Przez naród zaczynamy na grandę się przepychać,
a dym pieroński taki, że nie ma czym oddychać,
więc łapiem za toporki, już poszła w ruch drabina
i cała operacja na dobre się zaczyna.
A tu się pali...
A wtem na trzecim piętrze gość jakiś z okna drze się:
„Ratunku, bo się spalę, zajęli spodnie mnie się”.
Więc krzyczę „Skacz pan w siatkę!” do niego pełnym głosem,
on skoczył, ale obok i zarył w jezdnię nosem.
A tu się pali …
Tymczasem z drugiej strony nadjeżdża pogotowie,
gość leży na asfalcie i ma dwie dziury w głowie.
Wtem nagle jak nie wrzaśnie przy ludziach bez krępacji:
„Ratunku! Moja babka została w ubikacji!”.
A tu się pali …
Więc Franek po drabinie w zmoczonym kombinezie
po tego gościa babkie na grandę w ogień lezie.
Za dziesięć minut wraca, przynosi parę kapci,
I mówi do faceta, że to są resztki z babci.
A tu się pali …
A babcia była wtedy daleko od chałupy,
bo wyszła jeszcze z rana do jatki po zakupy.
I wraca, z pyskiem na nas "Nie lejcie tyle wachy!*
Bielizna jest na strychu, zmoczycie moje łachy!"
A tu się pali...
Więc Franek słysząc babki piekielne awanture
z powrotem po drabinie zapycha znów na góre,
a w dwie minuty potem do babki z góry woła
"Bielizna jest już sucha, ale babcia bedzie goła!"
(Babcia będzie szła po Marszałkowskiej ulicy goła, nich ja skonam...)
A tu się pali ...
Męczyli my się długo na Tamce pod trzynastym,
a pożar był widoczny nad całym prawie miastem,
toporki były w ruchu, ulica była w wodzie,
walczyli my z tym ogniem, aż podziw był w narodzie.
Trzy godziny my walczyli, my walczyli, my walczyli,
Bo strażaki w takiej chwili bardzo dzielne są.
Wszyscy my się popocili, popocili, popocili,
trzy godziny my gasili, aż się spalił dom.
O!
* wacha w dawnej gwarze oznaczała wodę.
Czy powinnam też objaśnić czym były jatki?
To była prawdziwa radość przepisywać taki tekst. Jak ja bym to zaśpiewała naszym strażakom z OSP?!