Kwaterunek
394
tytuł:
Kwaterunek
gatunek:
scena charakterystyczna
muzyka:
słowa:
(część pierwsza)
- Złote słonko ponad dworem już zapada, czerwienieje...
Hejże, wracaj gospodarzu! Na noc zamknij twe pierzeje!
Dojrzeć stadku i gadziny, niech po nocy się nie włóczy.
Bo pamiętaj gospodarzu, cudza krowa wilka tuczy.
Kto dobytku nie dogląda, ten się może znaleźć w biedzie.
Hen na drodze tuman kurzu; to ułański szwadron jedzie.
Nie masz pana nad ułana! Ulan lubi pofiglować...!
- Jak masz córkę, gospodarzu, nie zapomnij córki schować.
- Już są we wsi kwatermistrze. Każdy na schwał Mazur szczery.
- Hej, sołtysie! Dalej, żywo! Dla szwadronów gdzie kwatery?
Tam? Pan rotmistrz na plebanji, bo ksiądz pewno winko chowa.
Jak pan rotmistrz butle zoczy, buteleczko bywaj zdrowa...
Tu ogródek. O, i kwiatki. Wyjrz panienko, nie bądź dzika.
Piszcie kapral: ”Tu kwatera będzie pana porucznika.”
- Patrzaj bracie na podwórko. To ci świnie, jak cholera.
- Nie da rady gospodyni, to wachmistrza jest kwatera.
Jedzie pluton za plutonem
Błyszczą oczy zza firanek
Zośka, Magda, tylu chłopców
A pod każdem koń kasztanek
- Z koni! Dalej na kwatery! Nie próżnować! Czyścić konie!
Gdzie jest zgrzebło? Ty ofermo...! Z ciebie końskie podogonie.
Już? Gotowe?
- Panie ułan, to jest przecie moje siano...
- Idźże, idźże stary dziadu...! Gadaj do mnie jutro rano.
- Plutonowy! Będą skargi, to i z wami będzie krucho.
- Rozkaz panie poruczniku!
- Milczeć babo, bo dam w ucho...
(część druga)
- Nocka ciemna, nocka cicha, żabi rechot nad stawami...
Co za licho po stodołach tak szeleści wciąż snopkami?
- Takaś gładka, kiej jabłuszko... Ejże, Maryś, chodź no tu...!
- Nie chodź Maryś, nie chodź głupia. On narobi ci kłopotów.
- Krucha słoma na klepisku, cnota dziewki także krucha.
Wietrzyk w sadzie się obudził, po gałązkach cicho dmucha.
Jeszcze nocka, jeszcze ciemno... Mój wietrzyku, (zbądź?) tej psoty.
Zaraz zbudzą się tatulo, będą wstawać do roboty.
- Świt przejrzysty zajaśnieje, trąbi trąbka „siodłanego”.
Co za babi we wsi lament? Co tej babie znów takiego?
- Prosie? Prosie? Jakie prosie?! Wachmistrz! Wszystkich zrewidować!
- Głupia baba... W torbach ni ma, a do gęby nie mógł schować.
- Stempa! Bywaj zdrów sołtysie. Bóg wam zapłać za gościnę.
Wasza słoma nam obstała za poduszkę i pierzynę.
Odtrąbiono! Śpiewać chłopcy, tylko dziarsko i od ucha!
(śpiew w oddali)
- Widzisz ją Zośkę? Jak to słucha...
- Już opadły kłęby pyłu, piosnka ścichła i trębacze.
We wsi cicho, tylko baba za prosięciem jeszcze gdacze.
- Głupia babo, płaczże głośniej, to ci będzie w gębie słono.
Nam też słono, bo nam kucharz prosięcinę dał pieczoną.
Proszę panie poruczniku. Pachnie, że aż wierci w nosie.
- A, hultaje! Nie mówiłem? To na pewno tamto prosie...!
- Ale gdzie zaś? To jest inne... Tamto zdrowo w chlewie kwika.
- … Gadaj, gdzieś je schował?
- Gdzie? A w torbach porucznika...
(śmiech)
22.12.2021
Objaśnienia:
1)
pierzeja
-
1. drzwi, skrzydła drzwi, brama 2. lico budynku od ulicy lub placu
2)
zaś
-
znów (w związku z tym), zwykłe „znów” jednak pyklub „w przeciwieństwie do wspomnianego” potem natomiast pyk(trudno jest to „zaś” wytłumaczyć…)
Przepisał Daniel B.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
0:00
0:00
Etykiety płyt
-Złote słonko ponad dworem już zapada, czerwienieje... Hejże wracaj gospodarzu! Na noc zamknij (....)! Dojrzej stadku i gadziny, niech po nocy się nie włóczy. Bo pamiętaj gospodarzu, cudza krowa wilka tłuczy. Kto dobytku nie dogląda, ten się może znaleźć w biedzie. Hen na drodze tuman kurzu; to ułański szwadron jedzie. Nie masz pana nad ułana! Ulan lubi pofiglować...!
-Jak masz córkę gospodarzu, nie zapomnij córki schować.
-Już są we wsi kwatermistrze. Każdy (....) mazur szczery.
-Hej, sołtysie! Dalej, żywo! Dla szwadronów, gdzie kwatery? Tam? Pan rotmistrz na plebanji. Bo ksiądz pewno winko chowa. Jak pan rotmistrz butle zoczy, buteleczko bywaj zdrowa... Tu ogródek. O, i kwiatki. Wyjrz panienko, nie bądź dzika. Piszcie kapral. "Tu kwatera będzie pana porucznika."
-Patrzaj bracie na podwórko. To ci świnie, jak cholera.
-Nie da rady gospodyni, to wachmistrza jest kwatera.
Jedzie pluton za plutonem
Błyszczą oczy zza firanek
Zośka, Magda, tylu chłopów
A pod każdem koń kasztanek
-Z koni! Dalej na kwatery! Nie próżnować! Czyścić konie! Gdzie jest zgrzebło?
-Ty ofermo...! Z ciebie końskie podogonie.
-Już? Gotowe?
-Panie ułan, to jest przecie moje siano...
-Idźże, idźże stary dziadu...! Gadaj do mnie jutro rano.
-Plutonowy! Będą skargi, to i z wami będzie krucho.
-Rozkaz panie poruczniku!
-Milczeć babo, bo dam w ucho...
Druga część:
-Nocka ciemna, nocka cicha... Żabi rechot nad stawami... Co za licho po stodołach tak szeleści wciąż (....)
-Takaś gładka, (....) jabłuszko... Ejże Maryś, chodź no tu...!
-Nie chodź Maryś, nie chodź głupia. On narobi ci kłopotów.
-Krucha słoma na klepisku. Cnota dziewki także krucha. Wietrzyk w sadzie się obudził, po gałązkach cicho dmucha. Jeszcze nocka, jeszcze ciemno... Mój wietrzyku, (....) tej psoty. Zaraz budzą się tatulo, będą wstawać do roboty.
-Świt przejrzysty zajaśnieje. Trąbi trąbka siodłanego. Co za babi we wsi lament? Co tej babie znów takiego?
-Prosie? Prosie? Jakie prosie?! Wachmistrz! Wszystkich zrewidować!
-Głupia baba... W torbach ni ma, a do gęby nie mógł schować.
-Tempa! Bywaj zdrów sołtysie. Bóg wam zapłać za gościnę. Wasza słoma nam obstała za poduszkę i pierzynę. Odtrąbiono! Śpiewać chłopcy, tylko dziarsko i od ucha!
(śpiew w oddali)
-Widzisz ją Zośkę? Jak to słucha...
-Już opadły kłęby pyłu, piosnka ścichła i trębacze. We wsi cicho, tylko baba za prosięciem jeszcze gdacze.
-Głupia babo, płaczże głośniej, to ci będzie w gębie słono.
-Nam też słono, bo nam kucharz prosięcinę dał pieczoną. Proszę panie poruczniku. Pachnie, że aż wierci w nosie.
-Ach (....). Nie mówiłem? To na pewno tamto prosie...!
-Ale gdzie zaś? To jest inne... Tamto zdrowo w chlewie kwika.
-No chodź... (?) Dawaj, gdzieś się schował?
-Gdzie? A w torbach porucznika...
(śmiech)