Piosenki warszawskie
394
tytuł:
Piosenki warszawskie
gatunek:
recytacja
muzyka:
słowa:
info:
wiersz napisany w 1942 r.
Dawnych dni, tamtych dni
Ciągła, codzienna łaska
Gdzie szukać dziś
Czasu, co był i pierzchł?
Przychodzi zmierzch,
Cichy, ciepły, majowy zmierzch.
I w powietrzu, na skrzypcach łka
Piosenka ta Warszawska:
“Co nam zostalo z tych lat
Miłości pierwszej?
Zeschnięte liście i kwiat
W tomiku wierszy,
Wspomnienie czule i szept
I jasne łzy co nie schną.
I anioł smutku, co wszedł
I tylko westchnął.
O strapienia miłosne, o zmartwienia wiosenne
O sentymentalne troski
O piosenki, udręki, smutki przedwojenne…
Niemcy chodzą po Marszałkowskiej.
Buty – buty po bruku.
Ale uszy nie słyszą.
Butne gęby przed okiem.
Oczy nie dostrzegają.
Chodzimy po innym mieście.
Odgrodzeni ciszą,
W której butów nie słychać.
Tylko skrzypce grają:
“W Alejach zakwitły kasztany,
W Łazienkach kołyszą się bzy.
Kto drugi jest tak zakochany,
Tak szczęściem pijany – jak my?!
W Łazienkach lśni woda na stawie,
W Alejach zieleni się gaj.
To Wiosna jest w Warszawie
To Wiosna, mój miły – to maj”
(część II)
Maj się smutkowi dziwi.
O, maju w podmiejskim ogródku
Myśmy byli szczęśliwi,
Nie przeszkadzaj nam w smutku.
Serce się nie roztkliwi
Zielenią, błękitem, złotem
Myśmy byli szczęśliwi,
Nie wiedzieliśmy o tem.
Maj się śmieje – po co twoje łzy?
Patrzaj – kwitnę!
Bzów kiścią obłędną!
Niemcy patrzą w Łazienkach na bzy.
Bzy się wstydzą na wietrze. I więdną.
Butne twarze naprzeciw płyną po ulicy.
Buty dudnią po bruku. Ale uszy nie słyszą.
Chodzimy, wymijamy ich, jak lunatycy,
Żyjemy w innym mieście. Odgrodzeni ciszą,
W której – ach, to nie skrzypce – inny świat się sroży
To szlifierz ostrzy noże. Milion długich noży.
Nienawiść noże ostrzy – tak straszna – tak sroga
Kiedyż będą gotowe? Ach ciszej – na Boga
“Kiedy znów zakwitną białe bzy
Z brylantowej rosy, z srebrnej mgły.
W parku, pod platanem,
Pani siądzie z panem,
Da mu słodkie usta rozkochane”
Piękne były warszawskie panie!
Jakie stroje, jakie malowanie,
Jak umiały się w swych sukniach nosić
Wzrokiem wzbraniać, a ustami prosić
Och, zalotne, aksamitne, świetne,
W Europejskiej, w Adrii, Cafe-Clubie
Nogi miały jak łodygi kwietne
Zatańcz, wypij, pocałuj – ach, lubię! –
Ach, pończoszki z pajęczyny tkane,
Na świat sławne warszawskie pantofle
Stuku puku stukają podeszwy drewniane.
Świtem z miasta na Pragę, co dzień po kartofle.
(część III)
Na podeszwach drewnianych – to nie to
I że w chustkach wełnianych – to nic
I że suknia znoszona – to nie to
I że róż dawno starty z lic
“Maj się dziwi urody twej szkoda!
I po twarzy ciepłym zlotem głaska.
Ach, nie żałuj mnie, maju – to moda!
To jest nasza, dumna moda warszawska!”
Myśmy stały na dachach domów
Świat się palił i walił w głąb
Myśmy stały w ulewie gromów
I zapalających bomb.
Oczy ślepły od dymu i blasku,
W uszach trzaski, płacz dzieci, wrzask i ryk i huk
Kiedy w wiadrze zabrakło piasku
Koniuszkiem pantofelka
Bombę strąciłam na bruk.
Pantofle od Leszczyńskiego. Szkoda. Kosztowały
Sto osiemdziesiąt złotych… pamiętasz Irenko,
Jakeśmy po trzech nocach na dachu śpiewały
Rano – żeby nie zasnąć – piosenkę za piosenką:
“Kiedy znów zakwitną białe bzy
Bzów aleją pary będą szły
Pojmą to najprościej,
Że jest czas miłości”
Jest czas nienawiści. Lecz twarz uśmiechnięta.
Żyjemy w innym mieście – odgrodzeni ciszą
Lecz oczy wszystko widzą. Uszy wszystko słyszą.
I wszystko się dostrzega. I wszystko pamięta.
Czarna bułka w koszyku w papier zawinięta
A na papierze szyfry. To z radia, z piwnicy.
Kroki bliskie – to może – już tu, na ulicy
Szpicel z gestapo za mną – czy źle, że się śpieszę?
Więc wolniej. A mróz w plecach. Lecz twarz uśmiechnięta
Wczoraj w nocy pomiędzy depesze
(Londyn teraz coraz trudniej złapać)
Zabłąkała się nagle piosenka,
I zaczęło śpiewać znienacka:
“Co nam zostało z tych lat
Miłości pierwszej?
Zeschnięte liście i…”
Ach, i zamknęłyśmy radio.
Łzy zaczęły na papier kapać.
(część IV)
Przyszła kartka od ciebie.
Piszesz do mnie: “Miła
Jak wygląda Warszawa?”
Warszawa się nie zmieniła.
Tysiąc domów zwalonych.
Skwery – jedna mogiła.
Tylu nas poginęło.
Warszawa się nie zmieniła.
Nie znajdziesz już gdzie twoja
Sień, schody, okno, brama
Warszawa się nie zmieniła!
Warszawa jest wciąż ta sama!
Warszawa jest pod gruzami!
Warszawa czeka na ciebie!
Warszawa wie, że wrócisz!
Że wrócisz – jak Bóg na niebie!
Warszawa przyjmie cię w kwiatach
Słońcem, zielenią, rosą
Jak już nie starczy podeszwy
Drewnianej – to nic! to boso!
To nie szkodzi! W łachmanach!
O głodzie! O suchym chlebie
Warszawa się nie zmieniła!!
Warszawa czeka na ciebie!!
Przyjmie cię solą, chlebem,
Błyszczącymi oczyma,
Majem, Wisłą i niebem
Bo Warszawa dotrzyma!!!
A ty – dotrzymasz?! – na Boga
Dotrzymaj
Ach, kto dosłyszy
Twój głos z daleka?
Jak cicho skrzypce grają w tej ciszy
“Co nam zostanie z tych lat
Łez i cierpienia?”
Tu, gdzie jest łez wszystkich zdrój,
Jest coś, co się nie zmienia.
Zostanie – najdroższy mój
Ach, do widzenia
27.12.2022
Objaśnienia:
1)
Café–Dancing Adria
-
popularny, luksusowy lokal w Warszawie, ul. Moniuszki 10.
2)
Aleje Ujazdowskie
-
w piosence polskiej zazwyczaj Aleje Ujazdowskie, ulica w Warszawie
3)
ul. Marszałkowska
-
ulica w Warszawie
4)
Łazienki
-
Łazienki Królewskie - letnia rezydencja króla Stanisława Augusta, klasycystyczne zabytki i ogrody w Warszawie
5)
wiosna
-
wiadomo, ale lato jest super! Najlepsze!
6)
tem
-
tym
Pełny tekst ze strony: https://prawicowyinternet.pl/piosenki-warszawskie-mariana-hemara/
Szukaj tytułu lub osoby
Wykonawcy:
Wykonawcy:
Posłuchaj sobie
część 1
ze zbiorów:
Jerzy Adamski 0:00
0:00
część 2
ze zbiorów:
Jerzy Adamski 0:00
0:00
część 3
ze zbiorów:
Jerzy Adamski 0:00
0:00
część 4
ze zbiorów:
Jerzy Adamski 0:00
0:00
Etykiety płyt
(na melodię ''Co nam zostało z tych lat?")
Dawnych dni,
Tamtych dni,
Ciągła, codzienna
łaska
Gdzie szukać cię?
Czasu, co był i jest
Szum chodzi z miast
W cichy, ciepły,
majowy deszcz(?)
I w powietrzu
na skrzypkach łka
piosenka ta
warszawska
Co nam zostało z tych lat
Miłości pierwszej
Zeschnięte liście i kwiat
W tomiku wierszy
Wspomnienie czułe i szept
I jasne łzy co nie schną
I anioł smutku co wszedł
I tylko westchnął
O , strapienia miłosne!
O, zmartwienia wiosenne!
O, sentymentalne troski…!
O, piosenki, smutki udręki
przedwojenne
Niemcy chodzą
po Marszałkowskiej
Buty, buty po bruku
Ale uszy nie słyszą...
Brudne gęby przed oknem
Oczy nie dostrzegają
Chodziły po innym mieście
Odgrodzeni ciszą
W której butów nie słychać
Tylko skrzypce grają...
(???)
W alejach zakwitły kasztany
W łazienkach kołyszą się bzy
Któż drugi jest tak zakochany?
Tak szczęściem pijany jak my?
W łazienkach cicho na stawie
W alejach zieleni się gaj
Co wiosna (...?) w Warszawie
Co wiosna -mój miły- to ja (maj?)
***
Poza tematyką pragnąłbym przypomnieć spisane przeze mnie słowa do utworu pt. " Śpiew o Bergmanie czyli górniku"
https://prawicowyinternet.pl/piosenki-warszawskie-mariana-hemara/
A co do Bergmana - z powodu bardzo słabej jakości nagrania tekst wyszedł absurdalny.