Bzdurstwa
365
tytuł:
Bzdurstwa
gatunek:
kuplety
muzyka:
słowa:
Teraz będę śpiewał bzdurstwa. Im większe bzdurstwa, tym większe oklaski. Śpiewać bzdurstwa przez cały wieczór to żadna sztuka, ale słuchać, to musi być okropna sztuka. Teraz zaczynam, proszę państwa, a jakże.
Obudź mnie o piątej, dam ci rubla za to
Tak w hotelu raz podróżny prawił słudze.
Niech pan rozkazuje, ten powiada na to,
Niech pan tylko dzwoni, to ja pana zbudzę.
Gdy z książką szła do szkoły, była pełna wdzięku,
Piękna i miluchna, jak różyczka polna.
I teraz, tak jak dawniej, chodzi z książką w ręku,
Ale z tą różnicą, że książka to nie szkolna.
Jakaś dziwna była, ale ja nie wiem, jaka. Teraz będziem dalej śpiewać...
Hulał, pił i grywał, kochał już bez granic
Teraz w boku strzyka i podagra kole,
A choć jeszcze młody, już się nie zda na nic
Dwadzieścia lat ma w górze, a pięćdziesiąt ma na dole.
O, jak to przykro , a kto mu kazał chodzić do ”Renesansu”? A po co chodził do ”Akwarium”? Dobrze mu tak.
Nasza złota młodzież u nas bardzo bryka
Pieniądz na wsze strony szybciej, jakby z cebra
A gdy młodość mija, złoto u nich znika,
Ale za to mają w sobie dużo srebra.
Myśmy sobie jacy tacy, jacy tacy, jacy tacy chłopcy krakowiacy... Takie to ładne jest, jak Boga kocham. Teraz będziem dalej śpiewać... Ta zwrotka, co teraz będzie, to będzie jeszcze głupsza, jak ta, co przedtem była...
Tu ja jeszcze mydło za dwanaście groszy
Można u nas dostać, dziesięć gramów waży.
Icek jedno kupił, a potem mówi - proszę
I kawałek mydła jeszcze coś do tworzy.
Ten pierwszy kawałek, co on kupił, to on był do rąk, ale co to mnie obchodzi. Teraz zaśpiewam państwu ostatnią zwrotkę. Proszę uważać, bardzo głęboka myśl.
Nie mogę dać wam ślubu, tak mówi ksiądz do Jana.
Papiery nie w porządku (...?) przypominam
A to mi wszystko jedno, proszę księdza pana
Czy da się, czy nie da się, jutro wieczór ją zaczyna.
23.05.2023
Przepisała Iwona.
Obudź mnie o piątej, dam ci rubla za to
Tak w hotelu raz podróżny prawił słudze.
Niech pan rozkazuje, ten powiada na to,
Niech pan tylko dzwoni, to ja pana zbudzę.
Gdy z książką szła do szkoły, była pełna wdzięku,
Piękna i miluchna, jak różyczka polna.
I teraz, tak jak dawniej, chodzi z książką w ręku,
Ale z tą różnicą, że książka to nie szkolna.
Jakaś dziwna była, ale ja nie wiem, jaka. Teraz będziem dalej śpiewać...
Hulał, pił i grywał, kochał już bez granic
Teraz w boku strzyka i podagra kole,
A choć jeszcze młody, już się nie zda na nic
Dwadzieścia lat ma w górze, a pięćdziesiąt ma na dole.
O, jak to przykro , a kto mu kazał chodzić do "Renesansu"? A po co chodził do "Akwarium"? Dobrze mu tak.
Nasza złota młodzież u nas bardzo bryka
Pieniądz na wsze strony szybciej, jakby z cebra
A gdy młodość mija, złoto u nich znika,
Ale za to mają w sobie dużo srebra.
Myśmy sobie jacy tacy, jacy tacy, jacy tacy chłopcy krakowiacy... Takie to ładne jest, jak Boga kocham. Teraz będziem dalej śpiewać... Ta zwrotka, co teraz będzie, to będzie jeszcze głupsza, jak ta, co przedtem była...
Tu ja jeszcze mydło za dwanaście groszy
Można u nas dostać, dziesięć gramów waży.
Icek jedno kupił, a potem mówi - proszę
I kawałek mydła jeszcze coś do tworzy.
Pierwszy kawałek, co on kupił, to on był do rąk, ale to mnie obchodzi. Teraz zaśpiewam państwu ostatnią zwrotkę. Proszę uważać, bardzo głęboka myśl.
Nie mogę dać wam ślubu, tak mówi ksiądz do Jana.
Papiery nie w porządku (...?) przypomina
A to mi wszystko jedno, proszę księdza pana
Da się, czy nie da się jutro, wieczór ją zaczyna.