Ferdek Golonka - parówkarz warszawski
237
tytuł:
Ferdek Golonka - parówkarz warszawski
gatunek:
scenka rodzajowa
muzyka:
słowa:
Z rogu Alei i Marszałkowskiej
Chyba mnie każdy dobrze zna
Naprzeciw dworca, tuż przy dorożce (?)
Mam warsztat z parówkami ja
Parówki moje świeże, gorące
Musztarda pryma buzi dać
Parówki tak rozmigdalające
Do tego chlebek proszę brać
Już się nakłada, już się je
Za pół złocisia sztuki dwie
Panie, panowie, róbcie na zdrowie
Ferdek Golonka poleca się
- Do parówek, do parówek! Świeże, trwałe, jak bruki warszawskie! Wolne od egzekucji i opłat podatkowych! Świeże, wieprzowe, brać panie paniusie lafiryndy perfumowane, i wy sałaciarze, i wy wszystkie głodne warszawskie frajery kryzysem naszpikowane i na (...) jak czyszczone. E, e, to jest, pardones, może paniusiu, tak paróweczki?
- A ile kosztuje para?
- Pół złotysia, pół złotysia, szanowna obywatelko.
- Pół złotysia? Dlaczego tak drogo? Przecież (...) jest pełna, a wieprzów też nie brakuje...
- Tak, ale parówki są spod (...) wolne od (...).
- Wiadomo, przecież od (...) nie mają ino (...).
- Jak widzę, to fisiulka ma języczek na ”t”...(?) Na gwint wkręcony i pyskata ty(?), nie można powiedzieć. A może jeszcze ze dwie paróweczki, co?
- Zara, muszę (...) do swego (...).
- To widzę, paniusia (...) nosi w pończosiu? O rany... Ale nóżki paniusia ma fajne.
- A odwalże się ty w móżdżek kopnięty, w ząb draśnięty, igłą przeszyty, w nos bity, głaz(?) papierem czyszczony, w te i we w te szarpany. Nie widzisz, że na moich pedałach można sobie schronisko przeciwgazowe wybudować?(?) A ty mi znów z nóżkami wyjeżdżasz łazio jeden.
- A zatkaj se panna gębę do stu czterdziestu imperatorów i spożywaj tę sprawę, którą ci za pół złocisia pod nos podałem. Nie bądź taka honorna...! Czy nie lepiej być miękką jak te mięso bez kości?
- No niby racja, pan też nie frajer. Gorące masz serce jak ten pański piecyk z parówkami.
- Wiadomo, litościwy jestem. Jak zobaczę jakąś kobiecinę żebrzącą, to ci ostatnią koszulinę zdejmuję.
- No to pozwoli pan se (facet?), że się przedstawię. Strasznie lubię dobroczyńców, (...) Bronka.
- Ferdek Golonka, może jeszcze jedną paróweczkę?
- O nie, ta ostatnia mogłaby mi zaszkodzić. Zrób no pan lepiej fajrant i weźmy się do tych sercowych okoliczności.
- Siostro rodząca, spadłaś jak balon (...) na opustoszałej (...) serce moje.
Dawaj gęby siostro
I bierzmy się ostro
Do rzeczy
Do rzeczy
Co tam względem tego
Jak ten (...) kolego
Dla hecy
Dla hecy
Dla jakiej tam hecy
Co mi panna przeczy
Chcę buzi
Chcę buzi
Może masz i rację
Za taką kolację
Masz buzi
Masz buzi
Panna mnie już złości
Niby z tej miłości
Na lipę, na lipę
Na lipę, na lipę
Jak mi brak waluty
Robię takie rzuty
To typek, to typek
To typek, to typek
Podaj (...)
Można rzecz (żyć?) cholera(?)
Ta Bronka, ta Bronka
Ta Bronka, ta Bronka
Został (...)
Na obydwie strony
I Ferdek Golonka
Golonka
14.10.2024
Objaśnienia:
1)
ul. Marszałkowska
-
ulica w Warszawie
2)
frajer
-
naiwniak, cienias lub nic, także: za frajer – za nic, za darmo
Przepisał Daniel B.
Z rogu alejki Marszałkowskiej
Chyba mnie każdy dobrze zna
Naprzeciw dworca, tuż przy dorożce(?)
Mam warsztat z parówkami ja
Parówki moje świeże, gorące
Musztarda pryma buzi dać
Parówki tak rozmigdalające
Do tego chlebek proszę brać
Już się nakłada, już się je
Za pół złocisia sztuki dwie
Panie, panowie, róbcie na zdrowie
Ferdek Golonka poleca się
-Do parówek, do parówek! Świeże, trwałe, jak bruki warszawskie! Wolne od egzekucji i opłat podatkowych! Świeże, wieprzowe, brać panie paniusie lafiryndy perfumowane, i wy sałaciarze, i wy wszystkie głodne warszawskie frajery kryzysem naszpikowane i na (...) jak czyszczone. E, e, to jest, pardones, może paniusiu, tak paróweczki?
-A ile kosztuje para?
-Pół złotysia, pół złotysia szanowna obywatelko.
-Pół złotysia? Dlaczego tak drogo? Przecież (...) jest pełna, a wieprzów też nie brakuje...
-Tak, ale parówki są spod (...) wolne od (...).
-Wiadomo, przecież od (...) nie mają ino (...).
-Jak widzę, to fisiulka ma języczek na "t"...(?) Na gwint wkręcony i pyskata ty(?), nie można powiedzieć. A może jeszcze ze dwie paróweczki, co?
-Zara, muszę (...) do swego (...).
-To widzę, paniusia (...) nosi w pończosiu? O rany... Ale nóżki paniusia ma fajne.
-A odwalże się ty w móżdżek kopnięty, w ząb draśnięty, igłą przeszyty, w nos bity, głaz(?) papierem czyszczony, w te i we w te szarpany. Nie widzisz, że na moich pedałach można sobie schronisko przeciwgazowe wybudować?(?) A ty mi znów z nóżkami wyjeżdżasz łazio jeden.
-A zatkaj se panna gębę do stu czterdziestu imperatorów i spożywaj tę sprawę, którą ci za pół złocisia pod nos podałem. Nie bądź taka honorna...! Czy nie lepiej być miękką jak te mięso bez kości?
-No niby racja, pan też nie frajer. Gorące masz serce jak ten pański piecyk z parówkami.
-Wiadomo, litościwy jestem. Jak zobaczę jakąś kobiecinę żebrzącą, to ci ostatnią koszulinę zdejmuję.
-No to pozwoli pan se (facet?), że się przedstawię. Strasznie lubię dobroczyńców, (...) Bronka.
-Ferdek Golonka, może jeszcze jedną paróweczkę?
-O nie, ta ostatnia mogłaby mi zaszkodzić. Zrób no pan lepiej fajrant i weźmy się do tych sercowych okoliczności.
-Siostro rodząca, spadłaś jak balon (...) na opustoszałej (...) serce moje.
Dawaj gęby siostro
I bierzmy się ostro
Do rzeczy
Do rzeczy
Co tam względem tego
Jak ten (...) kolego
Dla chety
Dla chety
Dla jakiej tam chety
Co mi panna przeczy
Chcę buzi
Chcę buzi
Może masz i rację
Za taką kolację
Masz buzi
Masz buzi
Panna mnie już złości
Niby z tej miłości
Na lipę, na lipę
Na lipę, na lipę
Jak mi brak waluty
Robię takie rzuty
To typek, to typek
To typek, to typek
Podaj (...)
Można rzecz (żyć?) cholera(?)
Ta Bronka, ta Bronka
Ta Bronka, ta Bronka
Został (...)
Na obydwie strony
I Ferdek Golonka
Golonka
przy dorożce - bez pytajnika ("dorożką" nazywano przed wojną postoj dorożek)
dla CHECY