Wiosna (Tuwim)
2467
tytuł:
Wiosna (Tuwim)
gatunek:
monolog komiczny
muzyka:
oryginał z:?
1933 roku
słowa:
scena:
Zwracam się do was po piersi, i poniżej tyż, z tym oto wykrzykasem – „Hej!” oraz „Owszem”, tudzież z rzymiańskim przysłowiem „Evoe bachor”.
O czym ja będę mówił, że moje lica promieniują takim uśmiechichotem i wszystkimi farbami tęczy. Chcecie wiedzieć? Zbliżcie się bliżej bliźni i bliźnięta, rozchylajcie powieki, nadstawiajcie bębenki uszne, a szepnę wam na odczepnę wam, że oto będę mówił o Wiośnie.
Oto już zapukała do okienka urocza czarownica Wiosna. Powiedzmy jej „Herrein” i poprośmy „Siadaj, pani, oto otomana”.
Co to jest Wiosna? „Cudo” - odpowie astronom, „Dziwo” - szepnie mechanik, „Balsam” - wykrztusi uradowany prowizor farmacji.
Ale my, młodzi i śliczni, my nie idziemy być mole i muły książkowo-buchalteryjne, o nie! My, jak ten motylek, chcemy parchać z kwiatka na kwiatek i pić staropolskiego miodu Fukiera w rozchylonych łapek takowych (?).
Urżnijmy się tym napojem! Szalejmy i lejmy, uradowane narodowe melodie do gaju, ruczaju powyższych strumyków z powodu stopniały już śniegi.
Cała naturalna przyroda i cała przyrodnicza natura zmienia już swoją garderobę. Oto dobrze już dogrzewające słoneczko zatryskało na skibki i Sadybki i oto staropolskie pitaszki skowrończyki, sołowiejczyki i jaskókułki wydymają swoje nadziewane szyjki z wykwintnym ćwierkoleniem na cześć meteoronielogicznych zmian atmosercowych.
Oto swojski Piastuszek, mały Witosek, wygania już do lasu byka i leży z nim oraz ze Wspólną... to jest z Hożą, dziewoją na Muranowie... to jest na murawie. I ona kręci mu fujarkę, a on dmucha w dziurkę tak, że z drugiej strony takowej wychodzą dźwięki narodowo-ludowe. Owieczka skubie trawkę, dziewoja skubie owieczkę, Piastuszek skubie dziewoję i tak ciągle od początku.
Oto kmiotki z kumotrami kładą na siebie pazuchy, wyciągają z nich pługi, latają po gumnie i mówią ogólnie.
A tam za pasieką stoi młody parobek młóci swojej Sianokoskiej dożynki. Nie kwapińszczy mu się... to jest nie kwapi mu się do pracy, albowiem on marzy z piersią na ustach o cudach przyrody.
I wszędzie żydzi się bucie... to jest budzi się życie. W stodole ryczy krówka, w teatrze krowienta, w lesie lata jeleń, w Warszawie Jellenta. Kozły fikają koziołki - jednym słowem ruch w interesie i interes w ruchu.
Parki w parkach robią krzyki w krzakach z powodu „och nie, jak to można”, a dowiedziawszy się jak to można następuje cisza i później ona, to jest ta cisza, jest brzemienna w skutkach.
Cieszmy się, że zielono jest nareszcie, że zielono jest w naszych główkach, że odetchniemy wreszcie z pełnych biustów... chciałem powiedzieć z pełnych piersiów.
Skończałem.
08.08.2016
Objaśnienia:
1)
Skład win Teofil Fukier
-
warszawski skład win i winiarnia na Starym Mieście istniejące od 1610 r.
2)
evoe bachor
-
interpretacja (gr.) Evoe! Bacchus! - Hej!/Nuże! Bachus/ie!
3)
Jellenta
-
Cezary Jellenta, pisarz, krytyk literacki i artystyczny
4)
pardon
-
(fr.) przepraszam
5)
wiosna
-
wiadomo, ale lato jest super! Najlepsze!
6)
Hoża
-
ulica we Warszawie
7)
kum
-
ziomek, znajomy, przyjaciel (kum, kmotr - dawniej ojciec chrzestny) także: onomatopeja odgłosu żab
słowa kluczowe:
Przepisał Państwu Bartłomiej a poprawił MSZ.
Szukaj tytułu lub osoby
No jak kierownictwu się nie chciało, albo zapomniało o tym nagraniu, to ja pomogę 🙂
Tekst:
Szanowne słuchacze, piękne słuchaczki i Wy, miłe rezultaty taty i mamy, czyli kochane drobnoustroje dziecinne o których poeta powiada, żebym Was wszystkich... pardon. Żebyście wszyscy poszli za miasto na wzgórek pod słupem.
Zwracam się do Was po pierwsi i poniżej tyż z tym oto wykrzykasem - "Hej!" oraz "Owszem". Tudzież z mieszczańskim przysłowiem ... e bachor.
O czym ja będę mówił, że moje lica promieniują takim uśmiechichotem i wszystkimi farbami tęczy. Chcecie wiedzieć? Zbliżcie się bliżej, bliźni, bliźnięta, rozchylajcie powieki, nadstawiajcie bębenki uszne, a szepnę Wam na odczepne Wam, że oto będę mówił o Wiośnie.
Oto już zapukała do okienka urocza czarownica Wiosna. Powiedzmy jej "Herrein" (?) i poprośmy "Siadaj, pani" oto otomana.
Co to jest Wiosna? "Cudo" - odpowie astronom, "Dziwo" - szepnie mechanik, "Balsam" - wykrztusi uradowany prowizor farmacji.
Ale my, młodzi i śliczni, my nie idziemy być moli i muły książkowo-buchalteryjne, o nie! My jak ten motylek chcemy parchać z kwiatka na kwiatek i pić staropolskiego miodu Fukiera w rozchylonych ... (ławy, łapy?) Krakowie.
Urżnijmy się tym napojem! Szalejmy i lejmy, uradowaną narodowy melodie do gaju, ruczaju powyższych strumyków z powodu stopniały już śniegi.
Cała naturalna przyroda i cała przyrodnicza natura zmienia już swoją garderobę. Oto dobrze już dogrzewające słoneczko zatryskało na ... i Sadybki i oto staropolskie pitaszki -skowrończyki, sołowijczyki i jas-kukułki wydymają swoje nadziewane szyjki z wykwintnym ćwiergoleniem na cześć meteonielogicznej zmiany atmosfercowej.
Oto swojski piastuszek, mały Witosek (chyba od Witosa, zresztą to by się łączyło z tym Piastuszkiem (PSL "Piast") i z dźwiękami narodowo-ludowymi) wygania już do lasu byka i leży z nim oraz ze Wspólną... to jest z Hożą dziewoją na Muranowie... to jest na murawie. I ona kręci mu fujarkę, a on dmucha w dziurkę tak, że z drugiej strony takowej wychodzą dźwięki narodowo-ludowe. Owieczka skubie trawkę, dziewoja skubie owieczkę, piastuszek skubie dziewoję i tak ciągle od początku.
Oto kmiotki z kumotrami kładą na siebie pazuchy, wyciągają z nich pługi, latają pogumni (?) i mówią ogólnie.
A tam za pasieką stoi młody parobek młóci swojej ... Nie kwapińszy mu... to jest nie kwapi mu się do pracy, albowiem on marzy z piersią na ustach o cudach przyrody.
I wszędzie Żydzi się budzi... to jest budzi się życie. W stodole ryczy krówka, w teatrze krowięta, w lesie lata jeleń, w Warszawie jeleńta. Kozły fikają koziołki - jednym słowem ruch w interesie i interes w ruchu.
Parki w parkach robią krzyki w krzakach z powodu "och nie, jak to można", a dowiedziawszy się jak to można następuje cisza i później ona, to jest ta cisza jest brzemienna w skutki.
Cieszmy się, że zielono jest nareszcie, że zielono jest w naszych główkach, że odetchniemy wreszcie z pełnych biustów... chciałem powiedzieć pełnych piersiów ... (kończyć czas?).
I tak oto wszystkie nagrania w których występuje pan Lawiński posiadają już teksty 🙂
Ale mimo wszystko dzięki za zauważenie mojej że się tak wyrażę "pracy", chociaż traktuję to raczej jako przyjemność 🙂
w.38 jeleńta - to Cezary Jellenta, pisarz i krytyk literacki i artystyczny
Szanowne słuchacze, piękne słuchaczki i Wy, miłe rezultaty taty i mamy, czyli kochane drobnoustroje dziecinne, o których poeta powiada, żeby Was wszystkich... pardon, żebyście wszyscy poszli za miasto na wzgórek pod słupek.
Zwracam się do Was po piersi, i poniżej tyż, z tym oto wykrzykasem – „Hej!” oraz „Owszem”, tudzież z rzymiańskim przysłowiem „Evoe bachor”.
O czym ja będę mówił, że moje lica promieniują takim uśmiechichotem i wszystkimi farbami tęczy. Chcecie wiedzieć? Zbliżcie się bliżej bliźni i bliźnięta, rozchylajcie powieki, nadstawiajcie bębenki uszne, a szepnę Wam na odczepnę Wam, że oto będę mówił o Wiośnie.
Oto już zapukała do okienka urocza czarownica Wiosna. Powiedzmy jej „Herrein” i poprośmy „Siadaj, pani, oto otomana”.
Co to jest Wiosna? „Cudo” - odpowie astronom, „Dziwo” - szepnie mechanik, „Balsam” - wykrztusi uradowany prowizor farmacji.
Ale my, młodzi i śliczni, my nie idziemy być mole i muły książkowo-buchalteryjne, o nie! My, jak ten motylek, chcemy parchać z kwiatka na kwiatek i pić staropolskiego miodu Fukiera w rozchylonych łapek takowych (?).
Urżnijmy się tym napojem! Szalejmy i lejmy, uradowane narodowe melodie do gaju, ruczaju powyższych strumyków z powodu stopniały już śniegi.
Cała naturalna przyroda i cała przyrodnicza natura zmienia już swoją garderobę. Oto dobrze już dogrzewające słoneczko zatryskało na skibki i Sadybki i oto staropolskie pitaszki skowrończyki, sołowiejczyki i jaskókułki wydymają swoje nadziewane szyjki z wykwintnym ćwierkoleniem na cześć meteoronielogicznych zmian atmosercowych.
Oto swojski Piastuszek, mały Witosek, wygania już do lasu byka i leży z nim oraz ze Wspólną... to jest z Hożą, dziewoją na Muranowie... to jest na murawie. I ona kręci mu fujarkę, a on dmucha w dziurkę tak, że z drugiej strony takowej wychodzą dźwięki narodowo-ludowe. Owieczka skubie trawkę, dziewoja skubie owieczkę, Piastuszek skubie dziewoję i tak ciągle od początku.
Oto kmiotki z kumotrami kładą na siebie pazuchy, wyciągają z nich pługi, latają po gumnie i mówią ogólnie.
A tam za pasieką stoi młody parobek młóci swojej Sianokoskiej dożynki. Nie kwapińszczy mu się... to jest nie kwapi mu się do pracy, albowiem on marzy z piersią na ustach o cudach przyrody.
I wszędzie żydzi się bucie... to jest budzi się życie. W stodole ryczy krówka, w teatrze krowienta, w lesie lata jeleń, w Warszawie Jelenta. Kozły fikają koziołki - jednym słowem ruch w interesie i interes w ruchu.
Parki w parkach robią krzyki w krzakach z powodu „och nie, jak to można”, a dowiedziawszy się jak to można następuje cisza i później ona, to jest ta cisza, jest brzemienna w skutkach.
Cieszmy się, że zielono jest nareszcie, że zielono jest w naszych główkach, że odetchniemy wreszcie z pełnych biustów... chciałem powiedzieć z pełnych piersiów.
Skończałem.
„Piastuszek” i „Witosek” - to zapewne aluzje do stronnictwa Piast i Wincentego Witosa.
„Krowienta” to określenie na początkującą, niezbyt uzdolnioną artystkę sceniczną.
„Sołowiejczyki” to może być przytyk do Natana Sołowiejczyka z wytwórni Columbia.