Matulu moja
1158
tytuł:
Matulu moja
gatunek:
mazur
muzyka:
słowa:
Wypuść ... swego Ignaca (Ignasia?)
Co by se ludzie tak powiedzieli
Żem ja nie taki ladaco
Oj, duli duliOj, duli duliOj duli duli dulidaOj, duli duliOj, duli duliOj duli duli dulda
Matulu moja, jest Pan Bóg żywy
Ratujcież tego Ignaca,
Bo jak on patrzy na takie dziwy
To mu się we łbie przewraca.
W mieście kobiety spętane chodzą (???)
Tak (?), niby krowa na łące
A chłopcy wszyscy blade na gębie
Panny zaś takie pachnące
Jak ci też Kaśka, raz przy niedzieli (?)
Swe grzeszne cielsko odkryła (?)
Tożci aż proboszcz z ambony mówił
Że swego chłopa zabiła
Jednej niedzieli samego rana
Siedziała w izbie dziedziczka
A ona na mnie kiej nie zawoła
Aże mnie siarki przeszyły.
Aż tu zajechał, tak sobie śmiało
Jakiś elegant z Moziny
Ach, ach, Ignacy, wszak wiesz wyraźnie
Żem nie ubrana w tej chwili
(za ”Zbiór ulubionych śpiewów światowych” (1914 r.) - Polona.pl)
Matulu oja, jest Pan Bóg żywy
Ratujcież tego Ignaca,
Bo jak on patrzy na takie dziwy
To mu się we łbie przewraca.
Ojduli,dulietc.
Jednej niedzieli samego rana
Siedziała w izbie dziedziczka
Pod szyję w biały kaftan odziana
Jakgdyby w niebie duszyczka
Ojduli,dulietc.
Aż u zajechał tak sobie śmiało
Jakiś elegant z Mosiny
A ona na mnie kiej nie zawoła
Aże mnie siarki przeszyły.
Ojduli, duli etc.
Ach, ach, Ignacy,
wszak wiesz wyraźnie
Żem nie ubrana w tej chwili
Jak możesz na to pozwolić, błaźnie
By do mnie goście wchodzili.
(od Patrycji Puchalskiej za jej mamą i babcią)
Matulu moja, bez Pan Bóg żywy,
ratujta swego Ignaca,
Bo jak się patseć na takie dziwy,
to aż się we łbie psewraca.
Tej mojej Pani, co mię zrobiła
miejskim fagasem z pastucha,
Pomaga jakaś nieczysta siła,
niech no matula posłucha!
W niedzielę było, z samego rana,
siedziała sobie dziedziczka
W bieluchny kaftan pod syję wdziana,
kiejby niewinna dusycka.
Aż tutaj zaraz jak nie wyskocy
jakiś haligant z wizytą,
A Pani zaraz jak nie zawoła,
choć była całkiem zakrytą!
Mój ty Ignacy wszak wiesz wyraźnie,
żem nie ubrana w tej chwili
Jak mozes na to pozwalać błaźnie,
by do mnie goście wchodzili!
Rano to ona taka wstydliwa,
nie chce pokazać palucha,
A wiecór jakie wyprawia dziwy,
niech no matula posłucha:
Psysed celadnik od fryzyjera,
stargał jej włosy zelazem
A choć się o nią ciągiem ocierał,
nic mu nie zekła tym razem
Po tym włożyła suknię galantną,
całą zrobioną z jatłasa,
Ze chocias ogon sążnisty miała,
sięgała ino do pasa.
I nie włożywszy nawet kaftana
posła na salę z paradą
I siadła cekać tak nieubrana,
az do niej goście psyjadą
No myślę sobie, niechaj no tutaj
jakiś haligant zawita
Dopiero będą ze wstydu raki,
że taka całkiem łodkryta!
Ledwiem pomyślał, jak nie wyskocy
ten sam haligant z mogiły,
Jak jej nie skocy prosto psed ocy,
aż mu się ślipia zasksyły,
A Pani na to, kiejby na lato,
nie zwymyślała wyzwańca,
Podziękowała mu pięknie za to
i posła zaraz do tańca.
Niechby tak nasa Kaśka w niedzielę
swe czesne ciało odkryła,
To by to zaraz ludzie gadali,
ze Kaśka rozum straciła,
A tutaj chodzą jedna bez drugą,
coraz to więcej rozpieta
Ze chyba chodzić będą niedługo,
kiejby po lesie zwierzęta.
01.09.2016
Objaśnienia:
1)
zaś
-
znów (w związku z tym), zwykłe „znów” jednak pyklub „w przeciwieństwie do wspomnianego” potem natomiast pyk(trudno jest to „zaś” wytłumaczyć…)
słowa kluczowe:
Dodaj komentarz
Szukaj tytułu lub osoby
Wykonawcy:
Wykonawcy:
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
1:20 - zniekształcenie w nagraniu
⋯ ※ ⋯
Beka-Grand-Płyta
kat: 16445/16471
mx: 16445
ze zbiorów:
StareMelodie.pl 0:00
0:00
Etykiety płyt