Zaręczyny Franusia Cukierka
885
tytuł:
Zaręczyny Franusia Cukierka
gatunek:
scena humorystyczna
muzyka:
słowa:
cz. I
(śpiew)
Ojojoj, oj, co mi się chce
już, już, już, już ożenię się.
Każdy ma, ile tylko chce,
a ja wciąż oblizuję się.
Ale dziś dosyć moich skarg,
cnotę swą wystawiam na targ.
Jestem chłop, sobie tak jak skra
będę tej, która więcej da.
Ojojoj, oj, bo mi się chce
już, już, już, już ożenić się.
Ojoj, jak ja lubię te kobity. Jak jaką ładną szelmutkę zobaczę, to bym ją zaraz oblizał, ugryzł i zjadł, jak cukierek. Ale co to mojego pana nie widać. Miał mi coś ważnego dziś powiedzieć. O, idzie.
- A, jesteś, Franuś. To dobrze. Uważaj, co ci powiem. Zauważyłem od jakiegoś czasu, że latałeś za dziewuchami jakby ci kto pieprzu nasypał. Skubałeś je i podskubywałeś, gdzie się tylko zdarzyła okazja - na podwórzu, na schodach i pod schodami. W całym domu wrzasków i pisków było co niemiara. Widząc, że czas ci już na żeniaczkę, chcę cię wyswatać. Mam dla ciebie pannę mądrą i bogatą, i w jej imieniu robię ci propozycję.
- Ojej, jaki pan dobry. A ładna, panie, ładna?
- Czekaj. Wpierw chcę ci powiedzieć, że ma ona 3 tysiące.
- Nie, panie. Każda dziewucha ma 3 tysiące.
- Głupiś! Ta ma 3 tysiące dolarów. Ożeniłbyś się z panną, która ma 3 tysiące dolarów?
- Panie! Za 3 tysiące dolarów to nie tylko z panną, ale z kozą bym się obżenił!
- No to zgoda. Daj rękę i chodź, przyszły męczenniku, e.., to jest chciałem powiedzieć: przyszły małżonku. Zaprowadzę cię do twojej najdroższej, to se przysięgniecie miłość na wieki!
- Zaraz, zaraz! Ale pan mi nie powiedział, co to za jedna jest ta panna, co ma 3 tysiące.
- Aha, ciekawyś. No, to ci powiem. To jest moja ciotka.
- Co? Panowa ciotka? Ta stara panna, co to na prawe oko niedowidzi, a na lewe ucho niedosłyszy? To straszydło na wróble? Ratujcie mnie, wszyscy święci! Nie chcę, uciekam!
- Czekaj, Franuś, czekaj. Jak to, uciekasz? Nie chcesz 3 tysięcy?
- A, prawda, zapomniałem. Panie, to ja się muszę z nią obżenić?
- Musisz, nie musisz, ale ciotka jest bogata i będzie ci dobrze, bo jej się spodobałeś. I da ci wszystko! I rękę, i 3 tysiące.
- E, panie. To niech ona sobie to wszystko zatrzyma, a mnie da te 3 tysiące, co?
- Ha, ha ha! A, jesteś dowcipny, ale tak nie można. No, więc namyśl się. Chcesz ciotkę i 3 tysiące?
- Ano, wolałbym 3 tysiące bez ciotki, ale kiedy inaczej nie można, to raz kozie śmierć! Niech mnie pan prowadzi na zarżnięcie...
cz. II
- Otóż ciociu, przyprowadzam ci Franusia Cukierka, który zgodził się na wszystko i powiedział, jak czuje się szczęśliwy, że będzie się mógł z tobą ożenić.
- Panie! Ja tak nie powiedziałem...
- Cicho bądź! Powiedziałeś, tylko teraz ze szczęścia nie pamiętasz.
- Ojej, jak ta stara katarynka gały na mnie wytrzeszcza! Jeszcze połknie mnie żywcem!
- Co mówisz, Franuś?
- E, nic, ja tak sam do siebie.
- A więc, Franusiu, będziesz moim mężusiem! Jak to dobrze! Jakam ja szczęśliwa! Będę mieć męża, męża będę mieć! Chodź, niech cię uściskam!
- Zaraz, zaraz! A to się babie spieszy. To pani ma 3 tysiące i chce je pani mi dać, jak się z panią obżenię?
- Tak, Franusiu. Ale przedtem uklęknij, podnieś rękę do góry i przysięgnij mi wierność.
- No, to już dobrze. Ale co ja mam gadać?
- Powtarzaj za mną: Ja, Franuś Cukierek
- Ja, Franuś Cukierek
- Przysięgam..
- A kiedy ja dostane te 3 tysiące?
- Zaraz po ślubie. A teraz mów!
- Zaraz, zaraz... Panie, panie! Na które ucho ciotka jest głucha?
- Na lewe!
- To dobrze. To ja z lewej strony uklęknę. Jak będę przysięgał, to mnie baba nie usłyszy. No, już klęczę. Niech pani zaczyna!
- A więc mów! Przysięgam...
- Po 3 tysiączki siegam...
- i obiecuję Petronelę Cytrynę...
- i oblizuję cytrynę...
- że będę z nią żył...
- że będę ja bił...
- szanował i chwalił...
- skórę garbował i walił...
- we wszystkim jej słuchał...
- we wszystko jej dmuchał...
- ściskał i wzdychał...
- szturchał i popychał...
- i nie narzekał, choć się czasem źle trafi.
- i będę czekał, aż ją wreszcie szlag trafi!
- To wszystko, mój Cukierku!
- To dosyć, mój krokodylku! O, wa, to mnie babsko wymęczyło!
- No co, cieszysz się, Franuś, że będziesz teraz używał w małżeńskim stanie?
- O tak, panie, cieszę się jak nagi w pokrzywach i będę pewnie używał ,jak ten pies w studni. Zaraz ja to panu wszystko zaśpiewam! Ciotka głucha, to i tak nie usłyszy!
Jazda, muzyka! Rżnij!
Oj, dostała mi się żona,
cała z kawałków złożona
kółko z gumy, oko szklane,
i coś jeszcze ma drewniane,
I choć ma tyż sztuczny nos,
ale za to pełen trzos.
Oj, co ze mną teraz będzie
ze strachu się pocę wszędzie
mam kobitę do niczego,
bo jej prawie brak wszystkiego.
I po ślubie nie wiem sam,
jak z nią sobie radę dam.
- Panie! Ja tak nie powiedziałem...
- Cicho bądź! Powiedziałeś, tylko teraz ze szczęścia nie pamiętasz.
- Ojej, jak ta stara katarynka gały na mnie wytrzeszcza! Jeszcze połknie mnie żywcem!
- Co mówisz, Franuś?
- E, nic, ja tak sam do siebie.
- A więc, Franusiu, będziesz moim mężusiem! Jak to dobrze! Jakam ja szczęśliwa! Będę mieć męża, męża będę mieć! Chodź, niech cię uściskam!
- Zaraz, zaraz! A to się babie spieszy. To pani ma 3 tysiące i chce je pani mi dać, jak się z panią obżenię?
- Tak, Franusiu. Ale przedtem uklęknij, podnieś rękę do góry i przysięgnij mi wierność.
- No, to już dobrze. Ale co ja mam gadać?
- Powtarzaj za mną: Ja, Franuś Cukierek
- Ja, Franuś Cukierek
- Przysięgam..
- A kiedy ja dostane te 3 tysiące?
- Zaraz po ślubie. A teraz mów!
- Zaraz, zaraz... Panie, panie! Na które ucho ciotka jest głucha?
- Na lewe!
- To dobrze. To ja z lewej strony uklęknę. Jak będę przysięgał, to mnie baba nie usłyszy. No, już klęczę. Niech pani zaczyna!
- A więc mów! Przysięgam...
- Po 3 tysiączki siegam...
- i obiecuję Petronelę Cytrynę...
- i oblizuję cytrynę...
- że będę z nią żył...
- że będę ja bił...
- szanował i chwalił...
- skórę garbował i walił...
- we wszystkim jej słuchał...
- we wszystko jej dmuchał...
- ściskał i wzdychał...
- szturchał i popychał...
- i nie narzekał, choć się czasem źle trafi.
- i będę czekał, aż ją wreszcie szlag trafi!
- To wszystko, mój Cukierku!
- To dosyć, mój krokodylku! O, wa, to mnie babsko wymęczyło!
- No co, cieszysz się, Franuś, że będziesz teraz używał w małżeńskim stanie?
- O tak, panie, cieszę się jak nagi w pokrzywach i będę pewnie używał ,jak ten pies w studni. Zaraz ja to panu wszystko zaśpiewam! Ciotka głucha, to i tak nie usłyszy!
Jazda, muzyka! Rżnij!
Oj, dostała mi się żona,
cała z kawałków złożona
kółko z gumy, oko szklane,
i coś jeszcze ma drewniane,
I choć ma tyż sztuczny nos,
ale za to pełen trzos.
Oj, co ze mną teraz będzie
ze strachu się pocę wszędzie
mam kobitę do niczego,
bo jej prawie brak wszystkiego.
I po ślubie nie wiem sam,
jak z nią sobie radę dam.
10.07.2017
słowa kluczowe:
Tekst od Iwony.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
0:00
0:00
Etykiety płyt
(śpiew)
Ojojoj, oj, co mi się chce
już, już, już, już ożenię się.
Każdy ma, ile tylko chce,
a ja wciąż oblizuję się.
Ale dziś dosyć moich skarg,
cnotę swą wystawiam na targ.
Jestem chłop, sobie tak jak skra
będę tej, która więcej da.
Ojojoj, oj, bo mi się chce
już, już, już, już ożenić się.
Ojoj, jak ja lubię te kobity. Jak jaką ładną szelmutkę zobaczę, to bym ją zaraz oblizał, ugryzł i zjadł, jak cukierek. Ale co to mojego pana nie widać. Miał mi coś ważnego dziś powiedzieć. O, idzie.
- A, jesteś, Franuś. To dobrze. Uważaj, co ci powiem. Zauważyłem od jakiegoś czasu, że latałeś za dziewuchami jakby ci kto pieprzu nasypał. Skubałeś je i podskubywałeś, gdzie się tylko zdarzyła okazja - na podwórzu, na schodach i pod schodami. W całym domu wrzasków i pisków było co niemiara. Widząc, że czas ci już na żeniaczkę, chcę cię wyswatać. Mam dla ciebie pannę mądrą i bogatą, i w jej imieniu robię ci propozycję.
- Ojej, jaki pan dobry. A ładna, panie, ładna?
- Czekaj. Wpierw chcę ci powiedzieć, że ma ona 3 tysiące.
-Nie, panie. Każda dziewucha ma 3 tysiące.
- Głupiś! Ta ma 3 tysiące dolarów. Ożeniłbyś się z panną, która ma 3 tysiące dolarów?
- Panie! Za 3 tysiące dolarów to nie tylko z panną, ale z kozą bym się obżenił!
- No to zgoda. Daj rękę i chodź, przyszły męczenniku, e.., to jest chciałem powiedzieć: przyszły małżonku. Zaprowadzę cię do twojej najdroższej, to se przysięgniecie miłość na wieki!
- Zaraz, zaraz! Ale pan mi nie powiedział, co to za jedna jest ta panna, co ma 3 tysiące.
- Aha, ciekawyś. No, to ci powiem. To jest moja ciotka.
- Co? Panowa ciotka? Ta stara panna, co to na prawe oko niedowidzi, a na lewe ucho niedosłyszy? To straszydło na wróble? Ratujcie mnie, wszyscy święci! Nie chcę, uciekam!
- Czekaj, Franuś, czekaj. Jak to, uciekasz? Nie chcesz 3 tysięcy?
- A, prawda, zapomniałem. Panie, to ja się muszę z nią obżenić?
- Musisz, nie musisz, ale ciotka jest bogata i będzie ci dobrze, bo jej się spodobałeś. I da ci wszystko! I rękę, i 3 tysiące.
- E, panie. To niech ona sobie to wszystko zatrzyma, a mnie da te 3 tysiące, co?
- Ha, ha ha! A, jesteś dowcipny, ale tak nie można. No, więc namyśl się. Chcesz ciotkę i 3 tysiące?
- Ano, wolałbym 3 tysiące bez ciotki, ale kiedy inaczej nie można, to raz kozie śmierć! Niech mnie pan prowadzi na zarżnięcie...
= Otóż ciociu, przyprowadzam ci Franusia Cukierka, który zgodził się na wszystko i powiedział, jak czuje się szczęśliwy, że będzie się mógł z tobą ożenić.
- Panie! Ja tak nie powiedziałem...
- Cicho bądź! Powiedziałeś, tylko teraz ze szczęścia nie pamiętasz.
- Ojej, jak ta stara katarynka gały na mnie wytrzeszcza! Jeszcze połknie mnie żywcem!
- Co mówisz, Franuś?
- E, nic, ja tak sam do siebie.
- A więc, Franusiu, będziesz moim mężusiem! Jak to dobrze! Jakam ja szczęśliwa! Będę mieć męża, męża będę mieć! Chodź, niech cię uściskam!
- Zaraz, zaraz! A to się babie spieszy. To pani ma 3 tysiące i chce je pani mi dać, jak się z panią obżenię?
- Tak, Franusiu. Ale przedtem uklęknij, podnieś rękę do góry i przysięgnij mi wierność.
- No, to już dobrze. Ale co ja mam gadać?
- Powtarzaj za mną: Ja, Franuś Cukierek
- Ja, Franuś Cukierek
- Przysięgam..
- A kiedy ja dostane te 3 tysiące?
- Zaraz po ślubie. A teraz mów!
- Zaraz, zaraz... Panie, panie! Na które ucho ciotka jest głucha?
- Na lewe!
- To dobrze. To ja z lewej strony uklęknę. Jak będę przysięgał, to mnie baba nie usłyszy. No, już klęczę. Niech pani zaczyna!
- A więc mów! Przysięgam...
- Po 3 tysiączki siegam...
- i obiecuję Petronelę Cytrynę...
- i oblizuję cytrynę...
- że będę z nią żył...
- że będę ja bił...
- szanował i chwalił...
- skórę garbował i walił...
- we wszystkim jej słuchał...
- we wszystko jej dmuchał...
- ściskał i wzdychał...
- szturchał i popychał...
- i nie narzekał, choć się czasem źle trafi.
- i będę czekał, aż ją wreszcie szlag trafi!
- To wszystko, mój Cukierku!
- To dosyć, mój krokodylku! O, wa, to mnie babsko wymęczyło!
- No co, cieszysz się, Franuś, że będziesz teraz używał w małżeńskim stanie?
- O tak, panie, cieszę się jak nagi w pokrzywach i będę pewnie używał ,jak ten pies w studni. Zaraz ja to panu wszystko zaśpiewam! Ciotka głucha, to i tak nie usłyszy!
Jazda, muzyka! Rżnij!
Oj, dostała mi się żona,
cała kawał .... złożona?
kółko z gumy, oko szklane,
i coś jeszcze ma drewniane,
I choć ma tyż sztuczny nos,
ale za to pełen trzos.
Oj, co ze mną teraz będzie
...
mam kobitę do niczego,
bo jej prawie brak wszystkiego.
I po ślubie nie wiem sam,
jak z nią sobie radę dam.
w104 ze strachu się ... wszędzie