Bridge
2065
tytuł:
Bridge
”Brydż”, ”Tragedia brydżysty”
gatunek:
monolog komiczny
muzyka:
słowa:
pochodzenie:?
scena:
Ja tylko przyszedłem, żeby zaznaczyć, żeby wyjaśnić: ja nie umiem grać w brydża.
To jest prosta rzecz. Bardzo wiele ludzi nie umi i są z tym szczęśliwi.
Moja tragedia jest głębsza: ja nie umiem grać w brydża. Ale ja gram. Ja muszę grać. To jest wymaganie mojej żony.
Ja się brydze brzydzę... to jest ja się żydzę brydz... tfu! Ja się brzydzę brydżem ale ja muszę, bo żona chce i nigdy nie ma czwartego.
To, że ja nie mam ani piętnastego ani dwudziestego na wykupienie weksla, to się nie liczy. Ważniejsze jest to, że nie ma czwartego idioty do przerzucania się kolorowymi obrazkami.
Ona sprowadza najdziwniejszych typów. Karmi ich ze sztufadą i z makaronem, sadza ich przy stole, daje im moje ciężko pożyczone pieniądze i pozwala mi wymyślać w twarz najordynarniejszych słów.
Jednego sprowadziła: dryblas, krosty na twarzy, wicemistrz brydża z pensjonatu ”Wandula” w Otwocku. Ważna figura... Ja grałem z nim przeciwko żonie i Seitkinowi.
Żona mówi ”bez atu”, on, ten dryblas, mówi ”kontra”, a ja powiedziałem ”pas”. To on wstał i krzyczał na całe gardło: Jeżeli pan jeszcze raz po moim ”kontra” nie pokaże mi koloru, to ja pana rżnę w pysk.
Pokazałem kolor... Siny. Z białości i oburzenia.
To moja Felicja powiedziała mi jeszcze tej nocy, że on, ten dryblas, miał rację, że gdybym to zrobił w myśliwskim klubie, to mnie by wyrzucili. Mnie by wyrzucili z myśliwskiego klubu... Tyż pomysł. A kto by mnie tam wpuścił?
Od tego wieczoru ona mi powiedziała, że musi mi wziąć profesora brydża, bo to jest wstyd, żeby dorosły człowiek nie umiał policzyć trzynaście kart.
Ja musiałem sobie kupić kajet, piórnik i jeszcze dobrze, że ona mi nie kazała chodzić z tornistrem i w baszłyku.
Ja nie mam życia! Jak ja już się położę o godzinie czwartej w nocy spać, to mi się śni, że ja licytuję szlemika, że ja robię impas z dziewiątką, ja się męczę, ja rozgrywam, ja nie mam dojścia do stołu, a nade mną stoi cała rodzina mojej żony w charakterze kibiców i chichocze się szatańskim śmiechem.
Nad ranem zasypiam cichym, łagodnym snem, to mi się znowu śni, że ja jestem singiel król i że ja leżę bez jednej. I z tego błogiego snu ja się budzę do czarnej rzeczywistości i ja leżę z jedną i ja jestem blotka przy królowej atu, która mnie bije na trzecim reku.
Ja byłem zawsze spokojny i przyzwoity kupiec, a dziś, przez moją żonę, zrobiłem się szaławiła i kartacz. Zwyczajny, ordynarny kartacz.
Ja nigdy nie szalałem z miłości za moją żoną. Między nami był, można powiedzieć, za duża różnica płci. Ale teraz w ogóle nie ma mowy o płeć. Jest tylko mowa o płać!
Jak ona przegra do mnie, to ona nie płaci.
Jak ona przegra do obcego, to ja płacę za nią.
Jak ona wygra ode mnie - ja muszę jej płacić.
To ja się pytam: jak ja we wogóle mam wygrać?
I to jest moje życie...
Ja bym sobie czasem poszedł do dancingu na Moniuszki, do tej ”Odry”, albo do baru ”Oaza”, o którym Sienkiewicz już pisał wołając ”Bar wzięty!”. Ja bym sobie czasem poszedł do kina. Ale ja nie mogę. Bo ja, między nami powiedziawszy, jestem współczesny więzień Babilonu: ja nie chcę, ja nie umiem, ja nie mogę, ale ja muszę z babą grać w brydża.
05.05.2018
Objaśnienia:
1)
baszłyk
-
kaptur z sukna lub filcu z długimi końcami.
2)
blotka
-
(karc.) karta o niskiej wartości
słowa kluczowe:
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
Etykiety płyt
(?) niepotrzebny
Szmoncesowo zmieniona nazwa Adrii.
To ja się pytam: jak ja we wogle mam wygrać? - tak mówi Lawiński
https://staremelodie.pl/przedstawienia/114/rewia_A_Banda_sie_smieje
oraz: Program gwiazdkowy Kabaretu Komików ”… A Banda się śmieje” (1931 r.)
https://staremelodie.pl/przedstawienia/107/program_gwiazdkowy_Kabaretu_Komikow_%E2%80%A6_A_Banda_sie_smieje
To to samo?