«
»
Stare Melodie na Facebook
StareMelodie.pl - kanał RSS

Walenty w teatrze 471

tytuł:

Walenty w teatrze

gatunek:
monolog komiczny
muzyka:
słowa:

A to ci dopiero dziady pieruńskie, no, żeby tak człowieka oszukać!
Bo to było tak - mój sąsiad Wojtek, niby safuła (?), co to niby mój pociotek je, jako że jego baba tyż moja familiantka, co to ze Szczypułkowską, mojego kumotra Grzędziaka szwagierke są skuzynowane, niby moja babka i jego babka to były dwie babki!
To ten Wojtek powiado, był we Warszawie, we styczniu, niby po Nowym Roku, więc także samo (?) ... był i pedo do mnie: ”Walenty, idź se tam we Warszawie do tyjatru, ogromnie” - pedo ”do śmichu jest wszystko”.
Przyszedłem ano, a tu ładny ..., bodaj ich wątroba tych komediantów! Milion marków ... płać, a za co?
Byłem ci wczoraj w kinematografie. To mądra rzecz, wisi tako płachta, a na niej wszystko się rusza. Za milion marków na takim krzesełku me posadzili, żem ino, ino do kóńca dosiedzieć mógł, dobrze, żem sobie kapotę podłożył.
Dopiero jak się skończyło, jeden pan pedo do mnie: ”Spuśćcie klapę, ojczulku, bo przecie na samej listwie siedzicie, a to niewygodnie!”. Ano, jak to mówią ”guzik chłopu, nie zegarek”.
Przyjedzie człowiek do Warszawy, to ino tudy i tudy spogląda na różne dziwa. Na ten przykład tramwaj. Mądra rzecz, elektryka! Spytałem się policaja jednego: ”Czy proszę Pana naczelnika... jakby człek nogę w szynę wsadził, to też pojadzie?”. A on pedo: ”Za to nie, jak drugą nogą za drut złapie, to pojadzie!”. Ale pies by tam próbował. Człowiek stary, choć w starym piecu tyż krew nie woda!
Ja już, chwalić Boga, dwie baby pochowałem. Ostatni tom taką stypę urządził, że przez dwa dni, dwie noce dudniło! A potem zaro dalim na zapowiedzi z Jagato. To jest tera moja trzecio prawowito małżonka i wcale nie narzyko, choć przecie nie z jednego pieca chlyb jadła! Jej też tak samo się wiedło. ... bo całemu ... była rok, bo ano chorował, a znów Florkowi cięgiem pomidorowa z nosa ciekła, a że wzion zachłysnął się roz ogórkiem, przez godzinę postojał w kóncie do góry nogami i umarł.
Jechałem ci przez całą noc koleją. Ciasno było, ławki pozajmane, ale na kóniec znalazłem se niewielką taką stancyjkę... taką przybudówkę wedle samego wyjścia, na drzwiach tu tablica, a na niej ”aport” napisane stoi. ... widać, ale co miałem robić? Tej, me kulasy od stojania pomdleli, niech ta me już pchły oblizo, ale się choć krztynę zdrzymnę. Ano, wlozem, zaduch je, ale czysto! Lustro nawet je i umywalka porcelenowa, ino jakoś ciut (?) niska! ..., bo ani zydla, ani jakiegoś siedzenia, co robić było? Ano kucnąłem se jako ten zając na te naczynie, żeby się choć nieco zdrzemnąć. Nie dali, całą noc pukali, pukali i jeszcze me wymyślali, że za długo siedzę!
Do świtu tak posiedziołem. Potem myć się chcę, za sznurek pociągenenem, a tu woda ti-ti-ti i wio! Uciekła na dół! Co (?), stary? Dopiero kapaluchem (?) dziurę zatkołem i tak się choć nieco podmyłem.

                            
                            
Objaśnienia:
1) guzik chłopu, nie zegarek
-
(Wiktionary: gówno chłopu, nie zegarek) nie można dać komuś czegoś wartościowego, bo to zniszczy
2) krew nie woda
-
żywiołowy temperament, zazwyczaj odziedziczony po przodkach
3) kulas
-
(pot.) noga, także: człowiek kulawy
4) kum
-
ziomek, znajomy, przyjaciel (kum, kmotr - dawniej ojciec chrzestny) także: onomatopeja odgłosu żab

Tekst przepisał Bartłomiej.

Legenda:
inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu
abc (?), (abc?) - tekst poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu)
abc ... def - tekst jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu)
abc/def - tekst przed i po znaku / występuje zamiennie
abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza
(abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika

Bartłomiej 2019-03-26 20:02
Nie ma to jak nagrywać monolog "o teatrze" w którym przez całe nagranie odchodzi się od tematu przewodniego.

A to ci dopiero dziady pieruńskie, no żeby tak człowieka oszukać!
Bo to było tak - mój sąsiad Wojtek, niby safuła (?), co to niby mój ... je, jako że jego baba tyż moja familiantka, co to ze Szczypułkowską, mojego kumotra Grzędziaka szwagierke są skuzynowane, niby moja babka i jego babka to były dwie babki!
To ten Wojtek powiado, był we Warszawie, we styczniu, niby po Nowym Roku, więc także samo (?) na przejażdżce był i pedo do mnie: "Walenty, idź se tam we Warszawie do tyjatru, ogromnie" - pedo "do śmichu jest wszystko".
Przyszedłem ano, a tu ładny ..., bodaj ich wątroba tych komediantów! Milion marków bedo kłaść, a za co?
Byłem ci wczoraj w kinematografie. To mądra rzecz, wisi tako płachta, a na niej wszystko się rusza. Za milion marków na takim krzesełku me posadzili, żem ino, ino do kuńca dosiedzieć mógł, dobrze, żem sobie kapotę podłożył.
Dopiero jak się skończyło, jeden pan pedo do mnie: "Spuśćcie klatę, ojczulku, bo przecie na samej listwie (?) siedzicie, a to niewygodnie!". Ano, jak to mówią "guzik chłopu nie zegarek".
Przyjedzie człowiek do Warszawy, to ino tutaj ... spogląda na różne dziwa, na ten przykład tramwaj. Mądra rzecz, elektryka! Spytałem się policaja jednego: "Yy... proszę Pana, Pana technika... jakby człek nogę w szynę wsadził, to też pojadzie?". A on pedo: "Za to nie, jak drugą nogą za drut złapie, to pojadzie!". Ale pies by tam próbował. Człowiek stary, choć w starym piecu tyż krew nie woda!
Ja już, chwalić Boga, dwie baby pochowałem. Ostatni tom taką stypę urządził, że przez dwa dni, dwie noce dudniło! A potem zaro dali na zapowiedzi z Agatą. To jest tera moja trzecio prawowito małżonka i wcale nie narzyko, choć przecie nie z jednego pieca chlyb jadła! Jej też tak samo się wiedło. ... bo całemu ... była rok, bo ano chorował, a znów Florkowi cięgiem pomidorowa z nosa ciekła, a że John zachłysnął się roz ogórkiem, przez godzinę postojał w kuncie do góry nogami i umarł.
Jechałem ci przez całą noc koleją. Ciasno było, ławki pozajmane, ale na kuniec znalazłem se niewielką taką stancyjkę... taką przybudówkę wedle samego wyjścia, na drzwiach tu tablica, a na niej "aport" napisane stoi. Klops (?) stąd widać, ale co miałem robić? Jedne ... od stojania pomdleli, mnie same już pchły oblizo, ale się choć krztynę zdrzymnę. Ano, z lodem, zaduch je, ale czysto! Lud ..., umywalka porcelenowa, ino jakoś ci śliska! ... spokojna (?), bo ani zydla, ani jakiegoś siedzenia, co robić było? Ano kucnąłem se jako ten zając na te naczynie, żeby się choć nieco zdrzemnąć. Nie dali, całą noc pukali, pukali i jeszcze me wymyślali, że za długo siedzę!
Do świtu tak posiedziołem. Potem myć się chcę, za sznurek pociągenenem, a tu woda ti-ti-ti i wio! Uciekła na dół! Co (?), stary? Dopiero kapaluchem (?) dziurę zatkołem i tak się choć nieco podmyłem.
Dodaj komentarz
Szukaj tytułu lub osoby

Posłuchaj sobie

10.07.1924 r.
⋯ ※ ⋯
Victor
kat: 77667-A mx: 77667A
ze zbiorów:
www.lemko.org
0:00
0:00
druga strona audio:
„Uj! Choroba!”
Etykiety płyt
Walenty w teatrze
Kt: 77667-A
Mx: 77667A
kolekcja: www.lemko.org
Podobne teksty:
Antek Klawisz 2