Na targu w Makowie
524
tytuł:
Na targu w Makowie
gatunek:
scena komiczna
muzyka:
oryginał z:?
1929 roku
słowa:
- Dosyć tego rzępolenia, dosyć, dosyć! Proszę pana, gdzie tu są stragany z owocami?
- Nie widzi pani, że tam, po drugiej stronie?
- Kiedy mi właśnie powiedzieli, że druga strona to tu.
- Ano skoro pani tam tak powiedzieli, to czemu się pani pyta jak ślepy o drogę?
- Ślepy o drogę... Impertynent! Sam okulary nosi, a mnie ślepą nazywa!
- To przez was okulary noszę, odkąd wy nosicie krótkie suknie. I jak dłuższych nie włożycie to do reszty oślepnę!
- Proszę pana, a ma pan psa?
- Owszem, mam.
- To postój pan tutaj na rynku z godzinę, może pana kto weźmie za osła i kupi.
- Stanie pani razem ze mną, to będzie para. Może prędzej kto kupi.
- Idiota!
- Paniusiu, a czego to paniusia upatruje? Może se pani kokoszkę, albo kaczuszkę wybierze? ..., a może jojeczka?
- A po ile dziś jajka?
- Po trzy złote mendel, ale niech się paniusia śpieszy, bo do wieczora mogą zdrożeć.
- Laboga, człowieku!
- Czemu się paniusia tak przestraszyła, tych jojek?
- Nie jajek, tylko tej drożyzny. Dwa złote...
- Nie dwa, a trzy!
- I dwa za dużo.
- Co, może by jeszcze paniusia chciała za te dwa złote kurczaki w jajkach mieć?
- No, no, nie bądźcie dowcipny. Może się na kurczaka zgodzimy.
- Nie nie, paniusiu, jak pani tyle przy jojkach grymasi, to co dopiero będzie przy kurczaku...
- Gadajcie po ile! Oj, jakżesz ten kurczak ma brudne pierze!
- A co, nie mówiłem?
- I więc ile?
- Niech paniusia weźmie tego tu koguta, oddam tanio za dwa złote, bo już i tak od niego kury uciekają!
- Macie tu dwa złote.
- O, może jeszcze paniusia co wybierze?
- Znalazłoby się jeszcze co kupić. Macie, jak widzę, młodą świnkę!
- To prosiok, paniusia się pomyliła.
- No przecież na czole nie ma wypisane, że to jest prosiak.
- Niby prawda i co, ale jakby się tak kto koniecznie uwziął...
- No, no, nie potrzebujecie się wysilać. Nie jestem taka głupia jak myślicie. Więc ile za niego?
- Okrągluśkie czterdzieści pięć złotych, a bez targu czterdzieści i jazda ...!
- Weźmiecie trzydzieści, weźmiecie...
- Jużci, że wezmę, ale nie za prosioka!
- No i jak, bierzecie trzydzieści pięć złotych?
- Zrobię pani na złość i wezmę, bo ... z prosiokiem, że tyle hałasu paniusia o jego robi.
- A więc macie tu pieniądze.
- Bóg zapłać. Cieszę się, że paniusia kupiła, a nie kto inny, przynajmniej się będzie prosiok czuł, jak między swoimi.
- Gospodarzu, w jakiej cenie jajka?
- Jajka? Dwa złote mendel.
- Bardzo drogo.
- Czy to moja wina, że się tera kury mało niesą?
- Powinniście sobie jakoś zaradzić.
- He, pogodej pan o tym z kogutami. Juchy strejkują, przez to kury łażą i udają panny!
- A cóż wy gospodarzu tak spodnie w garści trzymacie?
- A to dziś od samego rana. Przyjeżdżom dzisiaj rano do miasta, wstąpiłem se do karczmy na jednego, a tu podchodzi do mnie jeden miejski mądrala i powiada: ”Ojczulku, założę się z wami o pięćdziesiąt groszy, że wom wszystkie guziki od portek obetnę i w minutę nazad przyszyję”. ”Takiś mądry?” - myślę - ”Ano idźże” - powiadam. A on niewiele myślęcy, wziun gozik, ciach-mach i guziki me poobrzynał!
”No, teraz przyszyj!” - mówię. A on ślipie wybałuszył, daje mnie pięćdziesiąt groszy i mówi: ”Macie, przegrałem, nie potrafię”. I tak się patałach zbłaźnił. I jo przez ten zakład muszę portki w garści trzymać.
Ha, ha, ha!
02.04.2019
Objaśnienia:
1)
laboga
-
o rety! o mój Boże! łejery! matko moja!
2)
mendel
-
15 - piętnaście sztuk, czyli 1/4 kopy, pyklub Mendele - imię męskie, zdrobnienie od Mendel
3)
jużci
-
no pewnie, oczywiście
słowa kluczowe:
Tekst od Bartłomieja.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
Etykiety płyt
Podobne teksty:
- Dosyć tego rzępolenia, dosyć, dosyć! Proszę pana, gdzie tu są stragany z owocami?
- Nie widzi pani, że tam, po drugiej stronie?
- Kiedy mi właśnie powiedzieli, że druga strona to tu.
- Ano skoro pani tam tak powiedzieli, to czemu się pani pyta jak ślepy o drogę?
- Ślepy o drogę... Impertynent! Sam okulary nosi, a mnie ślepą nazywa!
- To przez was okulary noszę, odkąd wy nosicie krótkie suknie. I jak dłuższych nie włożycie to do reszty oślepnę!
- Proszę pana, a ma pan psa?
- Owszem, mam.
- To postój pan tutaj na rynku z godzinę, może pana kto weźmie za osła i kupi.
- Stanie pani razem ze mną, to będzie para. Może prędzej kto kupi.
- Idiota!
- Paniusiu, a czego to paniusia upatruje? Może se pani kokoszkę, albo kaczuszkę wybierze? ..., a może jojeczka?
- A po ile dziś jajka?
- Po trzy złote mendel, ale niech się paniusia śpieszy, bo do wieczora mogą zdrożeć.
- Laboga, człowieku!
- Czemu się paniusia tak przestraszyła, tych jojek?
- Nie jajek, tylko tej drożyzny. Dwa złote...
- Nie dwa, a trzy!
- I dwa za dużo.
- Co, może by jeszcze paniusia chciała za te dwa złote kurczaki w jajkach mieć?
- No, no, nie bądźcie dowcipny. Może się na kurczaka zgodzimy.
- Nie nie, paniusiu, jak pani tyle przy jojkach grymasi, to co dopiero będzie przy kurczaku...
- Gadajcie po ile! Oj, jakżesz ten kurczak ma brudne pierze!
- A co, nie mówiłem?
- I więc ile?
- Niech paniusia weźmie tego tu koguta, oddam tanio za dwa złote, bo już i tak od niego kury uciekają!
- Macie tu dwa złote.
- O, może jeszcze paniusia co wybierze?
- Znalazłoby się jeszcze co kupić. Macie, jak widzę, młodą świnkę!
- To prosiok, paniusia się pomyliła.
- No przecież na czole nie ma wypisane, że to jest prosiak.
- Niby prawda i co, ale jakby się tak kto koniecznie uwziął...
- No, no, nie potrzebujecie się wysilać. Nie jestem taka głupia jak myślicie. Więc ile za niego?
- Okrągluśkie czterdzieści pięć złotych, a bez targu czterdzieści i jazda ...!
- Weźmiecie trzydzieści, weźmiecie...
- Jużci, że wezmę, ale nie za prosioka!
- No i jak, bierzecie trzydzieści pięć złotych?
- Zrobię pani na złość i wezmę, bo ... z prosiokiem, że tyle hałasu paniusia o jego robi.
- A więc macie tu pieniądze.
- Bóg zapłać. Cieszę się, że paniusia kupiła, a nie kto inny, przynajmniej się będzie prosiok czuł, jak między swoimi.
- Gospodarzu, w jakiej cenie jajka?
- Jajka? Dwa złote mendel.
- Bardzo drogo.
- Czy to moja wina, że się tera kury mało niesą?
- Powinniście sobie jakoś zaradzić.
- He, pogodej pan o tym z kogutami. Juchy strejkują, przez to kury łażą i udają panny!
- A cóż wy gospodarzu tak spodnie w garści trzymacie?
- A to dziś od samego rana. Przyjeżdżom dzisiaj rano do miasta, wstąpiłem se do karczmy na jednego, a tu podchodzi do mnie jeden miejski mądrala i powiada: "Ojczulku, założę się z wami o pięćdziesiąt groszy, że wom wszystkie guziki od portek obetnę i w minutę nazad przyszyję". "Takiś mądry?" - myślę - "Ano idźże" - powiadam. A on niewiele myślęcy, wziun gozik, ciach-mach i guziki me poobrzynał!
"No, teraz przyszyj!" - mówię. A on ślipie wybałuszył, daje mnie pięćdziesiąt groszy i mówi: "Macie, przegrałem, nie potrafię". I tak się patałach zbłaźnił. I jo przez ten zakład muszę portki w garści trzymać.
Ha, ha, ha!