Gdy mąż wyjeżdża...
561
tytuł:
Gdy mąż wyjeżdża...
gatunek:
scenka komiczna
muzyka:
oryginał z:?
1933 roku
słowa:
Mąż (Henryk Wróblewski)
Żona (Maria Bańkowska)
Żyd-lichwiarz (w skrócie Żyd) (Adam Tartakowicz)
Kominiarz (Henryk Wróblewski)
Kochanek III (Adam Tartakowicz)
MĄŻ:
Bądź zdrowa! Wyjeżdżam na kilka dni, pa!ŻONA:
Ciągle to samo! Niedołęga! Ciągle mnie zostawia samą! Muszę go za wszelką cenę zdradzić, i to z pierwszym-lepszym mężczyzną, który się nawinie! Mój kochanek będzie piękny, z greckim nosem a'la Rudolf Valentino!(pukanie do drzwi)
Idzie! Entrez!
ŻYD:
Dzień dobry się z panią!ŻONA:
(do siebie, w myślach) Och! Jaki ohydny! Ale powiedziałam ”pierwszy-lepszy”!(do Żyda, przerywając mu) W czem mogę służyć?
ŻYD:
Czy tu mieszka pan Rogalski?ŻONA:
Tu mieszka, ale go nie ma w domu. Ja go mogę zastąpić.ŻYD:
Te mi się nie widzi. Tu chodzi o sprawę delikatnego gatunku.ŻONA:
Delikatne sprawy to moja specjalność.ŻYD:
Niczewo!(?) Pani mąż to cwaniak, nie oddaje długów. Pani mąż to jak mój chory żołądek - wszystko przyjmuje, a nic nie oddaje. No, mogę iść.ŻONA:
Ależ proszę pana, pan taki zmęczony, niech pan spocznie.ŻYD:
(do siebie, w myślach(?)) Trajluje, żeby oddać weksle męża darmo. Ale ja nie taki głupi. ...tele, trzymaj się!(do Żony) No nie mogę.
ŻONA:
Proszę, niech pan siada.ŻYD:
Dziękujé, już siedziałem trzy miesiące. Ale pani tak grzecznie prosi...ŻONA:
Pan jest taki sympatyczny, ja bym dla pana na wszystko się zgodziła, nawet - zdradzić męża!ŻYD:
Dziękuję, szóste piętro - trochę za wysoko.ŻONA:
Trudno panu się oprzeć! Pan jest taki ładny!ŻYD:
Owszem, nawet mówią, że podobny do aktora na ”R”.ŻONA:
Rudolf Valentino.ŻYD:
Od razu ruda watolina, rym cym cym!ŻONA:
Pan ma taki grecki, piękny nos.ŻYD:
Grecki? A mówili, że rzymsko-izraelicki...ŻONA:
Czy pan ma żonę?ŻYD:
Owszem, ale nie wiem, za czyje grzechy...ŻONA:
A ma pan dzieci?ŻYD:
Bez rogów dwanaścioro, trzynaste z rogiem.ŻONA:
A czy nie zechciałby pan zdradzić swojej żony?ŻYD:
To zależy.ŻONA:
Od czego?ŻYD:
Ile by się na tym dało zarobić.ŻONA:
A samo ”dziękuję” od pańskiej bogdanki nie wystarczy?ŻYD:
Za ”dziękujé” to się chleba nie kupujé.ŻONA:
No, niech pan się przysunie...ŻYD:
Niech się pani do mnie nie zbliża! Nam, Żydom, nie wolno jeść trefnego!ŻONA:
(do siebie, w myślach) Bałwan!ŻYD:
(do siebie, w myślach) Oj, mam pomysła! Ja jej wyswatam z kochankiem i na tym zarobię faktorne!(do Żony) Żegnam panią!
ŻONA:
Do widzenia!(Żyd wychodzi)
Nie udało się. Będę musiała zostać w celibacie.
(pukanie do drzwi)
Idzie drugi! Proszę!
KOMINIARZ:
Uszanowanie mademoiselle składam(?)!ŻONA:
(do siebie, w myślach) Och! Brudny to on jest, ale silny!(do Kominiarza) Czego sobie życzycie?
KOMINIARZ:
Przyszedłem do paniusi dolny luft przetkać.ŻONA:
U mnie - dolny luft przetkać? Proszę, niech pan czyści.KOMINIARZ:
To najpierw przeczyszczę w kuchni, a potem...ŻONA:
(wchodząc w słowo) Nie trzeba w kuchni; tu możecie - Pan taki silny...KOMINIARZ:
(do siebie, w myślach) Trajluje, żeby lufty za darmo przetkać.ŻONA:
...a czy nie moglibyście się wziąć za co innego? Ja pragnę, płonę!KOMINIARZ:
No, to zawołam majstra na górę.ŻONA:
Idiota!KOMINIARZ:
Idiota? Majster powiedział: Franek, gibaj na górę, przeczyść lufty, a jak się trafi jakaś inna partanina, to zawołaj mnie!ŻONA:
Możecie iść - dzisiaj luftów czyścić się nie będzie! Jutro!KOMINIARZ:
Jutro? To od razu zawołam majstra, niech partaninę obrabia!(Kominiarz wychodzi)
ŻONA:
No i wszystko na nic!(pukanie do drzwi)
Trzeci amator. Proszę!
KOCHANEK III:
Uszanowanie.ŻONA:
Och! Co pan robi!?KOCHANEK III:
Rozbieram się.ŻONA:
Jak to!?KOCHANEK III:
No, słyszałem, że pani chce zdradzić męża.ŻONA:
Kto to powiedział!?KOCHANEK III:
Na dole stoi starozakonny i sprzedaje bilety do pani.
07.03.2021
Objaśnienia:
1)
starozakonny
-
wyznający judaizm, Żyd
2)
mademoiselle
-
(fr.) panna, panienka
3)
trajlować
-
paplać, marudzić, zmyślać, blagować
4)
bogdanka
-
ukochana, wybranka, dama serca
5)
weksel
-
(niem. Wechsel - zmiana) zobowiązanie zapłaty
Przepisała Bunia.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj na
Etykiety płyt
Mąż (Henryk Wróblewski)
Żona (Maria Bańkowska)
Żyd-lichwiarz (w skrócie Żyd) (Adam Tartakowicz)
Kominiarz (Henryk Wróblewski)
Kochanek III (Adam Tartakowicz)
MĄŻ: Bądź zdrowa! Wyjeżdżam na kilka dni, pa!
ŻONA: Ciągle to samo! Niedołęga! Ciągle mnie zostawia samą! Muszę go za wszelką cenę zdradzić, i to z pierwszym-lepszym mężczyzną, który się nawinie! Mój kochanek będzie piękny, z greckim nosem a'la Rudolf Valentino!
(pukanie do drzwi)
Idzie! Entrez!
ŻYD: Dzień dobry się z panią!
ŻONA: (do siebie, w myślach) Och! Jaki ohydny! Ale powiedziałam "pierwszy-lepszy"!
(do Żyda, przerywając mu) W czem mogę służyć?
ŻYD: Czy tu mieszka pan Rogalski?
ŻONA: Tu mieszka, ale go nie ma w domu. Ja go mogę zastąpić.
ŻYD: Te mi się nie widzi. Tu chodzi o sprawę delikatnego gatunku.
ŻONA: Delikatne sprawy to moja specjalność.
ŻYD: Niczewo!(?) Pani mąż to cwaniak, nie oddaje długów. Pani mąż to jak mój chory żołądek - wszystko przyjmuje, a nic nie oddaje. No, mogę iść.
ŻONA: Ależ proszę pana, pan taki zmęczony, niech pan spocznie.
ŻYD: (do siebie, w myślach(?)) Trajluje, żeby oddać weksle męża darmo. Ale ja nie taki głupi. ...tele, trzymaj się!
(do Żony) No nie mogę.
ŻONA: Proszę, niech pan siada.
ŻYD: Dziękujé, już siedziałem trzy miesiące. Ale pani tak grzecznie prosi...
ŻONA: Pan jest taki sympatyczny, ja bym dla pana na wszystko się zgodziła, nawet - zdradzić męża!
ŻYD: Dziękuję, szóste piętro - trochę za wysoko.
ŻONA: Trudno panu się oprzeć! Pan jest taki ładny!
ŻYD: Owszem, nawet mówią, że podobny do aktora na "R".
ŻONA: Rudolf Valentino.
ŻYD: Od razu ruda watolina, rym cym cym!
ŻONA: Pan ma taki grecki, piękny nos.
ŻYD: Grecki? A mówili, że rzymsko-izraelicki...
ŻONA: Czy pan ma żonę?
ŻYD: Owszem, ale nie wiem, za czyje grzechy...
ŻONA: A ma pan dzieci?
ŻYD: Bez rogów dwanaścioro, trzynaste z rogiem.
ŻONA: A czy nie zechciałby pan zdradzić swojej żony?
ŻYD: To zależy.
ŻONA: Od czego?
ŻYD: Ile by się na tym dało zarobić.
ŻONA: A samo "dziękuję" od pańskiej bogdanki nie wystarczy?
ŻYD: Za "dziękujé" to się chleba nie kupujé.
ŻONA: No, niech pan się przysunie...
ŻYD: Niech się pani do mnie nie zbliża! Nam, Żydom, nie wolno jeść trefnego!
ŻONA: (do siebie, w myślach) Bałwan!
ŻYD: (do siebie, w myślach) Oj, mam pomysła! Ja jej wyswatam z kochankiem i na tym zarobię faktorne!
(do Żony) Żegnam panią!
ŻONA: Do widzenia!
(Żyd wychodzi)
Nie udało się. Będę musiała zostać w celibacie.
(pukanie do drzwi)
Idzie drugi! Proszę!
KOMINIARZ: Uszanowanie mademoiselle składam(?)!
ŻONA: (do siebie, w myślach) Och! Brudny to on jest, ale silny!
(do Kominiarza) Czego sobie życzycie?
KOMINIARZ: Przyszedłem do paniusi dolny luft przetkać.
ŻONA: U mnie - dolny luft przetkać? Proszę, niech pan czyści.
KOMINIARZ: To najpierw przeczyszczę w kuchni, a potem...
ŻONA: (wchodząc w słowo) Nie trzeba w kuchni; tu możecie - Pan taki silny...
KOMINIARZ: (do siebie, w myślach) Trajluje, żeby lufty za darmo przetkać.
ŻONA: ...a czy nie moglibyście się wziąć za co innego? Ja pragnę, płonę!
KOMINIARZ: No, to zawołam majstra na górę.
ŻONA: Idiota!
KOMINIARZ: Idiota? Majster powiedział: Franek, gibaj na górę, przeczyść lufty, a jak się trafi jakaś inna partanina, to zawołaj mnie!
ŻONA: Możecie iść - dzisiaj luftów czyścić się nie będzie! Jutro!
KOMINIARZ: Jutro? To od razu zawołam majstra, niech partaninę obrabia!
(Kominiarz wychodzi)
ŻONA: No i wszystko na nic!
(pukanie do drzwi)
Trzeci amator. Proszę!
KOCHANEK III: Uszanowanie.
ŻONA: Och! Co pan robi!?
KOCHANEK III: Rozbieram się.
ŻONA: Jak to!?
KOCHANEK III: No, słyszałem, że pani chce zdradzić męża.
ŻONA: Kto to powiedział!?
KOCHANEK III: Na dole stoi starozakonny i sprzedaje bilety do pani.