«
»
Stare Melodie na Facebook
StareMelodie.pl - kanał RSS

Moja fizyczna kultura 570

tytuł:

Moja fizyczna kultura

gatunek:
monolog
muzyka:

Pewna pani mi rzekła ponuro,
Że nie grzeszę
Fizyczną kulturą...
Ból mi serce przeszył! -
Zły spojrzałem na nią.
”No, cóż... Gdybym grzeszył,
To i tak nie z panią!”
I poszedłem...
Uprawiać sporty.
Bo po co przygadywać ktoś ma mi?
Kupiłem sobie
Dysk i szorty.
Żeby rzucać.
Dyskiem. Nie szortami.
Na boisku było
Wszystko jak należy:
Krowy się pasły.
I trenerzy.
Kupa dzieci i mamek.
I sportowcy dzielni.
A w jednej z piłkarskich bramek
Był magazyn.
Gminnej spółdzielni.
Pokłoniłem się wszystkim z oddali -
Powiedziałem im,
Po co przychodzę...
Czy mam te warunki - spytali.
”Warunki? ...
Na wszystko się godzę!”
Potem dyskiem rzucałem.
Do celu.
Rannych nie było wielu:
Jeden koń. Oraz działacz sportowy.
Byłby w głowę dostał!...
Ale był bez głowy.
Mimo to trener
I jego kolega
Powiedzieli:
”Niech już lepiej pan biega!”
”Proszę bardzo (mówię),
Niech będzie...”
Stanęliśmy na starcie -
Czterech w jednym rzędzie.
Strzał!!!
Tamci w nogi.
A ja nic - ja stoję.
Niech strzelają - ja się nie boję!
W tenisie też mi szło niewesoło,
Choć nie spuszczałem piłki z oka.
Siatka za niska!
Ta wokoło.
Za to ta w środku zbyt wysoka.
Dość że piłkę znaleźli za miedzą -
Drugą piłkę znaleźli za rzeką...
Nie szkodzi.
Niech widzą -
Niech wiedzą,
Jak ten sport u nas sięga daleko!
A potem przyszła
Piłka nożna.
Narzekać właściwie nie można:
Strzeliłem na bramkę
Bombę cudną,
Tylko do siatki trafić trudno.
(Udawało się jakoś w tenisie -
W piłce ani razu
Nie udało mi się...)
Nawet pewien kibic,
Co był przy tem,
Powiedział do mnie z zachwytem:
”Pan to stanowczo powinien grać w lidze!”
Zależy w której.
W pierwszej się wstydzę.
A zresztą zostały mi narty...
No, cóż! Mam charakter uparty.
Stanąłem więc
Na zakopiańskim stoku...
Padał deszcz.
Wciąż ten sam.
Od roku.
Wyczekałem na śnieg chyba z rok się -
Aż poszedłem na deski!
Lecz w boksie.
Był ring.
Taki - wiecie - kwadrat czy prostokąt.
Piękna kontra mi wyszła!
Nawet nie wiem, dokąd.
W ogóle byłoby byczo,
Tylko za szybko liczą!
Gdyby liczyli mnie do środy,
Mógłbym wznowić zawody -
Spróbować swoich sierpów
Mógłbym przy okazji,
A w ostateczności
Użyłbym
Perswazji!
A tak - to nic.
Choć walczyłem niezłomnie.
MÓJ SINIEC ŚWIADCZY O MNIE!

                            
                            
Objaśnienia:
1) tem
-
tym

Tekst od Rabina.

Legenda:
inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu
abc (?), (abc?) - tekst poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu)
abc ... def - tekst jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu)
abc/def - tekst przed i po znaku / występuje zamiennie
abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza
(abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika

Rabin 2022-04-14 20:44
Dzięki cudownemu wynalazkowi jakim jest Wayback Machine udało mi się odzyskać tekst monologu z nieistniejącej już strony zalucki.net

Pewna pani mi rzekła ponuro,
Że nie grzeszę
Fizyczną kulturą...
Ból mi serce przeszył! -
Zły spojrzałem na nią.
"No, cóż... Gdybym grzeszył,
To i tak nie z panią!"
I poszedłem...
Uprawiać sporty.
Bo po co przygadywać ktoś ma mi?
Kupiłem sobie
Dysk i szorty.
Żeby rzucać.
Dyskiem. Nie szortami.
Na boisku było
Wszystko jak należy:
Krowy się pasły.
I trenerzy.
Kupa dzieci i mamek.
I sportowcy dzielni.
A w jednej z piłkarskich bramek
Był magazyn.
Gminnej spółdzielni.
Pokłoniłem się wszystkim z oddali -
Powiedziałem im,
Po co przychodzę...
Czy mam te warunki - spytali.
"Warunki? ...
Na wszystko się godzę!"
Potem dyskiem rzucałem.
Do celu.
Rannych nie było wielu:
Jeden koń. Oraz działacz sportowy.
Byłby w głowę dostał!...
Ale był bez głowy.
Mimo to trener
I jego kolega
Powiedzieli:
"Niech już lepiej pan biega!"
"Proszę bardzo (mówię),
Niech będzie..."
Stanęliśmy na starcie -
Czterech w jednym rzędzie.
Strzał!!!
Tamci w nogi.
A ja nic - ja stoję.
Niech strzelają - ja się nie boję!
W tenisie też mi szło niewesoło,
Choć nie spuszczałem piłki z oka.
Siatka za niska!
Ta wokoło.
Za to ta w środku zbyt wysoka.
Dość że piłkę znaleźli za miedzą -
Drugą piłkę znaleźli za rzeką...
Nie szkodzi.
Niech widzą -
Niech wiedzą,
Jak ten sport u nas sięga daleko!
A potem przyszła
Piłka nożna.
Narzekać właściwie nie można:
Strzeliłem na bramkę
Bombę cudną,
Tylko do siatki trafić trudno.
(Udawało się jakoś w tenisie -
W piłce ani razu
Nie udało mi się...)
Nawet pewien kibic,
Co był przy tem,
Powiedział do mnie z zachwytem:
"Pan to stanowczo powinien grać w lidze!"
Zależy w której.
W pierwszej się wstydzę.
A zresztą zostały mi narty...
No, cóż! Mam charakter uparty.
Stanąłem więc
Na zakopiańskim stoku...
Padał deszcz.
Wciąż ten sam.
Od roku.
Wyczekałem na śnieg chyba z rok się -
Aż poszedłem na deski!
Lecz w boksie.
Był ring.
Taki - wiecie - kwadrat czy prostokąt.
Piękna kontra mi wyszła!
Nawet nie wiem, dokąd.
W ogóle byłoby byczo,
Tylko za szybko liczą!
Gdyby liczyli mnie do środy,
Mógłbym wznowić zawody -
Spróbować swoich sierpów
Mógłbym przy okazji,
A w ostateczności
Użyłbym
Perswazji!
A tak - to nic.
Choć walczyłem niezłomnie.
MÓJ SINIEC ŚWIADCZY O MNIE!
Dodaj komentarz
Szukaj tytułu lub osoby

Posłuchaj sobie

⋯ ※ ⋯
Gwiazdy znad Wisły
kat: 5-B
ze zbiorów:
jakej (archive.org)
0:00
0:00
druga strona audio:
„Komfort”
Etykiety płyt