Zaręczyny na Starówce
277
tytuł:
Zaręczyny na Starówce
gatunek:
scenka humorystyczna ze śpiewem
muzyka:
oryginał z:?
1938 roku
słowa:
ZDZIŚ:
- Aaaa, szanowanie dla panny Rozalii. Całuje rączki i przyległości.ROZALIA:
- Pan Zdzisio to zawsze taki inteligientny, jak Hrabia.ZDZIŚ:
- Faktycznie jestem z wyższej sfery, bo tatuś był kominiarzem,a mamusia praczką.ROZALIA:
- Ja to zawsze mam szczęście do lepszego towarzystwa.ZDZIŚ:
- A czy goście już są?ROZALIA:
- Są... I narzeczony jest; opychają przekąski w pokoju.ZDZIŚ:
- No to trzeba przerwać żarcie, bo zabraknie. Wołaj paniusia ich.ROZALIA:
- Proszę gości! Proszę gości! Jest pan Zdzisław wodzirej! Prosiemy, prosiemy...(głosy w oddali)
ZDZIŚ:
- Aaa, owszem, owszem, nieźle, bierzemy się do roboty. Nie wymawiam wam, że się opychacie, ale żarcia musi starczyć do wieczora. A teraz, panna Rozalia ma głosik.ROZALIA:
- Szanowne audytorium! Bardzo mi przyjemnie, że wam jest miło, ale ja nie mogę mówić...ZDZIŚ:
- To się zdarza... Po ślubie sobie paniusia odbije. Co tu tak wieje do diabła?ROZALIA:
- A bo Pan Zdziś usiadł na kuchni, a jest przeciąg...ZDZIŚ:
- Och, przepraszam... Teraz palnę maleńką mówkę:Żałobni słuchacze, i słuchawki. W (…) uroczystym, tutaj nam obecna a nieprzytomna panna Rozalia, wstępuje wkrótce leguralne małżeństwo z panem Kajetanem Ciupagą.
(głosy w oddali)
KOBIETA:
- Ja bym coś wrąbała.ZDZIŚ:
- Cicho szczeniaki. Wiecie, że jej żywot nie był letki i dlatego zasłużyła sobie na wieczny odpoczynek.KOBIETA:
- Co Pan gada... Przecież to wesele, a nie pogrzeb.ZDZIŚ:
- Och, pardon, pomyliły mi się mowy... Dlatego wnoszę okrzyk: Niech nam żyje sto lat!WSZYSCY:
(śpiewem, z muzyką)Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam
sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam
Jeszcze raz, jeszcze raz niech żyje, żyje nam
Niech żyje nam!
ZDZIŚ:
- Naaam! O, pardon... A teraz tańce do rana. Panna Rozalia to ma letkiego zeza na oku, bo jak ze mną gada, to patrzy na pana Franciszka.ROZALIA:
- To z przyzwyczajenia.ZDZIŚ:
- Tak, jedna moja znajoma też miała zeza. To jak płakała, to jej łzy po plecach leciały. A teraz proszę szanownego towarzystwa, poleczka. Figura pierwsza: dyplomatyczno-polityczna. Jadziem z życiem!(śpiew Zdzisia i Rozalii, przy muzyce)
Gdy puszczają w ruch poleczkę, w ruch poleczkę
Frajer chwyta swą dzieweczkę
I wywija fest nogami, fest nogami
Bo to polka z figurami
(wesołe okrzyki)
ZDZIŚ:
Figura druga, talonowo-towarzyska. Garkotłuki szolo.(śpiew Zdzisia i Rozalji, przy muzyce)
Pan Hilary z Petronelą (z Petronelą)
Ślepy Michał z grubą Felą, z gruba Felą
Każdy chwycił swoją brzanę
I obija się o ścianę
ZDZIŚ:
(w oddali) - Z życiem! (....)
04.08.2024
Objaśnienia:
1)
frajer
-
naiwniak, cienias lub nic, także: za frajer – za nic, za darmo
2)
pardon
-
(fr.) przepraszam
Przepisał Daniel B.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
Etykiety płyt
- Aaaa, uszanowanie dla panny Rozalji. Całuje rączki i przyległości.
Rozalja:
- Pan Zdzisio to zawsze taki inteligenty jak Hrabia.
Zdziś:
- Faktycznie jestem z wyższej sfery, bo tatuś był kominiarzem. A mamusia praczką.
Rozalja:
- Ja to zawsze mam szczęście do lepszego towarzystwa.
Zdziś:
- A czy goście już są?
Rozalja:
- Są... I narzeczony jest; opychają przekąski w pokoju.
Zdziś:
- No to trzeba przerwać żarcie, bo zabraknie. Wołaj paniusia już.
Rozalja:
- Proszę gości! Proszę gości...! Jest Pan Zdziś wodzirej! Prosiemy, prosiemy...
(głosy w oddali)
Zdziś:
- Aaa owszem, owszem, nieźle, bierzemy się do roboty. Nie wymawiam wam, ze się opychacie, ale żarcia musi starczyć do wieczora. A teraz, panna Rozalja ma głosik.
Rozalja:
- Szanowne audytorjum! Bardzo mi przyjemnie, że wam jest miło, ale ja nie mogę mówić...
Zdziś:
- To się zdarza... Po ślubie sobie paniusia odbije.
Mężczyzna postronny:
- Co tu tak wieje do diabła?
Rozalja:
- A bo Pan Zdziś usiadł na kuchni, a jest przeciąg...
Zdziś:
- Och, przepraszam... Teraz pannę (?) maleńką mówię:
Żałobni słuchacze, i słuchaczki. W (....) uroczystym, tutaj nam obecna a nieprzytomna panna Rozalja, wstępuje wkrótce w leguralne (?) małżeństwo z panem Kajetanem Ciupagą.
(głosy w oddali)
Kobieta postronna:
- Ja bym tej wrąbała.
Zdziś:
- Cicho szczeniaku. Wiecie ze jej żywot nie był lekki (letki?), i dlatego zasłużyła sobie na wieczny odpoczynek.
Rozalja:
- Co Pan gada... Przecież to wesele, a nie pogrzeb.
Zdziś:
- Och pardon, pomyliły mi się mowy... Dlatego wnoszę okrzyk, niech nam żyje sto lat!
Wszyscy:
(śpiewem, z muzyką)
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam
sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam
Jeszcze raz, jeszcze raz niech żyje, żyje nam
Niech żyje nam!
Zdziś:
- Naaam! O pardon... A teraz tańce do rana. Panna Rozalja to ma lekkiego (letkiego?) zeza na oku, bo jak ze mną gada, to patrzy na Pana Franciszka.
Rozalja:
- To z przyzwyczajenia.
Zdziś:
- Tak, jedna moja znajoma też miała zeza. To jak płakała, to jej łzy po plecach leciały. A teraz proszę szanownego towarzystwa, kolekta. Figura pierwsza: dyplomatyczno-polityczna. Jadziem z życiem!
(śpiew Zdzisia i Rozalji, przy muzyce)
Gdy puszczają w ruch kolektę, w ruch kolektę
Frajer chwyta mą dzieweczkę
I wywija też nogami, też nogami
Bo to polka figurami
(wesołe okrzyki)
Zdziś:
Figura druga, talonowo-towarzyska. Garkotłuki szalą! (?)
(śpiew Zdzisia i Rozalji, przy muzyce)
Pan Hilary (....)
Źle byś mi (....) z grubą Felą, z gruba Felą
Każdy w życiu (....)
I obija się o ścianę
Zdziś:
(w oddali) - Z życiem! (....)