Chodząca cnota
164
tytuł:
Chodząca cnota
gatunek:
dialog komiczny
muzyka:
słowa:
MĘŻCZYZNA:
Czy pozwoli pani sobie towarzyszyć? Daję pani słowo honoreczku, że nie mam najmniejszego złego zamiareczku. Jak Bozię kocham! Pani nie odpowiadaaa? Już wiem, pani musi być głuchoniema. Czy od urodzenia? Od samiutkiego urodzenia... Mój Boże, taka śliczna, i już głuchoniema...KOBIETA:
Proszę się odczepić!MĘŻCZYZNA:
Aaaa, więc pani mówi. A gdzie pani mieszka?KOBIETA:
Mój panie, tylko proszę się odczepić, bo ja żadnych znajomości na ulicy, to nie znam.MĘŻCZYZNA:
To ja mogę się pani przedstawić. Powiedzieć moje prawdziwe nazwisko, i jeszcze prawdziwsze imię. A zresztą, czy ulica, czy mieszkanie, to przecież wszytko jedno. No co by pani na przykład z tego przyszło, że by mnie pani poznała w mieszkaniu albo w tramwaju. O, widzi pani? Przechodzimy akurat koło mego mieszkania. Wie pani co? Wstąpmy na sekundę, na jedną sekundedededeczkę, napijemy się herbateczki.KOBIETA:
Za kogo mnie pan bierze mój panie? Ja po cudzych kawalerskich mieszkaniach się i nie kręcę.MĘŻCZYZNA:
Cudzych? Jakich cudzych? Przecież to moje, moje mieszkanie. No niechże pani wejdzie do mnie, no tylko na minutkę, na minuteczkę na pół minuteczki, na ćwierć minuteczki... Zresztą jeżeli się pani u mnie nie będzie podobało, to się nawet pani nie rozbierze, tylko w tej chwili weźmie pani i wyjdzie pani. A jak się pani będzie podobało, to może pani u mnie zostać nawet do dziewiątej rano.KOBIETA:
Ja bym, tego… Al... ale teraz nastały takie czasy, i mama mówiła, że teraz żadnemu facetowi wierzyć nie można.MĘŻCZYZNA:
O przepraszam! A cóż to ja jestem pierszy lepszy facet? Cóż to mnie pani na ulicy poznała? Och, może jeszcze mama pani powie, że jestem jakiś zbój, zbrodniarz, może Macoch, co? Już ja wyglądam na coś takiego? Proszę niech pani spojrzy na mój nosek, na moje palto...KOBIETA:
Nos nawet ma pan sympatyczny, i palto inteligentne...MĘŻCZYZNA:
A więc w takim razie idziemy do mnie, co?KOBIETA:
Ale mi pan da słowo honoru że pan będzie grzeczny.MĘŻCZYZNA:
Daje pani najświętsze słowo honoreczku.KOBIETA:
I że będę tak siedziała w tym kapeluszu i w mufce.MĘŻCZYZNA:
Och, naturalnie że w mufce, ja bym bez mufki nie chciał!KOBIETA:
Ale czy pan aby sam mięszka?MĘŻCZYZNA:
A naturalnie, ja od samego urodzenia zawsze sam mięszkam.KOBIETA:
Bo jeżeli mnie pan nabiera i mięszka z kolegom, to w takim razie niech pan sobie mówi do wiatru.MĘŻCZYZNA:
Ależ, jak Bozię kocham! Miałem raz w życiu kolegę, który mi zaproponował żebym z nim mięszkał, to jak go lunąłem między oczy, to do dziś dnia w binoklach chodzi.KOBIETA:
Więc dobrze, ale pod jednem warunkiem, że mi pan po tem wszystkiem fądnie kinematograf.MĘŻCZYZNA:
Nawet dwa! No więc zrobione. W takim razie ja pójdę trochę naprzód, bo nasz stróż, to taki cham, zaraz może mieć jakaś pretensję...KOBIETA:
Ooo, już ja tych strupli znam! Wszystkie takie pretensjonalne. No, niech pan naprzód idzie.MĘŻCZYZNA:
Dobrze dobrze, tylko niech pani idzie śmiało. Prawa oficyna czwarte piętro drzwi na lewo zaraz przy samych schodach, niech się pani poręczy trzyma, to pani napewno trafi.KOBIETA:
A cóż pan sobie myśli? Że ja jestem gapa? Co mi to pierwszyzna? Kawalerskie mięszkanie... Ja i bez poręczy trafię? Ooo, patrzcie go!
14.06.2024
Objaśnienia:
1)
Damazy Macoch
-
polski zakonnik ze zgromadzenia paulinów, przestępca kryminalny, morderca (Wikipedia)
2)
strupel
-
dozorca, stróż, cieć także element garderoby (np. spodnie ze struplami)
3)
tem
-
tym
słowa kluczowe:
Przepisał Daniel B.
Czy pozwoli Pani sobie towarzyszyć? Daję Pani słowo honoreczku, ze nie mam najmniejszego złego zamiareczku. Jak Bóg wie kocham! Pani nie odpowiadaaa? Już wiem, Pani musi być głuchoniema. Czy od urodzenia? Od samiutkiego urodzenia... Mój Boże, taka śliczna, i już głuchoniema...
Kobieta:
Proszę się odczepić!
Mężczyzna:
Aaaa więc Pani mówi. A gdzie Pani mieszka?
Kobieta:
Mój Panie, tylko proszę się odczepić, bo ja żadnych znajomości na ulicy to nie znam.
Mężczyzna:
To ja mogę się Pani przedstawić. Powiedzieć moje prawdziwe nazwisko, i jeszcze prawdziwsze imię. A zresztą, czy ulica, czy mieszkanie, to przecież wszytko jedno. No to by Pani na przykład z tego przyszło, że by mnie Pani poznała w mieszkaniu albo w tramwaju. O, widzi Pani? Przechodzimy akurat koło mego mieszkania. Wie Pani co? Wstąpmy na jedną sekundę, na jedną sekundędedede. I napijemy się herbaty?
Kobieta:
Za kogo mnie Pan bierze mój Panie? Ja po cudzych kawalerskich nie (....) się i nie kręcę.
Mężczyzna:
Cudzych? Jakich cudzych? Gdzie to moje, moje mieszkanie. No niechże Pani wejdzie do mnie, no tylko na minutkę, na minuteczkę na pół minuteczki na ćwierć minuteczki... Zresztą jeżeli się Pani u mnie nie będzie podobało, to się nawet Pani nie rozbierze, tylko w tej chwili weźmie Pani i wyjdzie Pani. A jak się Pani będzie podobało, to może Pani u mnie zostać nawet do dziewiątej rano.
Kobieta:
Diabeł tego. (?) Al... ale teraz nastały takie czasy, i mama mówiła że teraz żadnemu facetowi wierzyć nie można.
Mężczyzna:
O przepraszam! A cóż to ja jestem pierszy lepszy facet? Cóż to mnie Pani na ulicy poznała? Och, może jeszcze Pani mama powie że jestem jakiś zbój, zbrodniarz, może macoch. Oo? Już ja wyglądam na coś takiego? Proszę niech Pani spojrzy na mój nosek, na moje palto...
Kobieta:
Nos nawet ma Pan sympatyczny (?), i palto inteligentne...
Mężczyzna:
A więc w takim razie idziemy do mnie, co?
Kobieta:
Ale mi Pan da słowo honoru że Pan będzie grzeczny.
Mężczyzna:
Daje Pani najświętsze słowo honoreczku.
Kobieta:
I że będę tak siedziała w tym kapeluszu i w mufce.
Mężczyzna:
Och naturalnie że w mufce, ja bym bez mufki nie chciał!
Kobieta:
Ale czy Pan aby sam mięszka?
Mężczyzna:
A naturalnie ja od samego urodzenia zawsze sam mięszkam.
Kobieta:
Bo jeżeli mnie Pan nabiera i mięszka z kolegą, to w takim razie niech Pan sobie mówi do wiatru.
Mężczyzna:
Ale jak Bóg wie kocham! Miałem raz w życiu kolegę, który mi zaproponował żebym z nim mięszkal, to jak go llunołem (?) między oczy, to do dziś dnia w binoklach chodzi.
Kobieta:
Więc dobrze, ale pod jednem warunkiem. Że mi Pan to tem wszystkiem (....) kinematograf.
Mężczyzna:
Nawet dwa. No więc zrobione. W takim razie ja pójdę trochę na przód, bo na przód to taki cham, zaraz może mieć jakaś pretensję...
Kobieta:
Oo już ja tych (....) znam! Wszystkie takie pretensjonalne. No, niech Pan na przód idzie.
Mężczyzna:
Dobrze dobrze, tylko niech Pani idzie śmiało. Prawa oficyna czwarte piętro drzwi na lewo zaraz przy samych schodach, niech się Pani poręczy trzyma to Pani napewno trafi.
Kobieta:
A cóż Pan sobie myśli? Że ja jestem gapa? Co mi to pierwszyzna(?)? Kawalerskie mięszkanie... Ja i bez poręczy trafię? Oo patrzcie go!
W piątej: Wstąpmy na sekundę, na jedną sekundedededeczkę, napijemy się herbateczki.
W siódmej: Gdzie to -> Przecież to
W dziewiątej: może macoch. Oo? -> może Macoch, co? [nawiązanie do głośnej sprawy Damazego Macocha]
W 21.: bo na przód -> bo nasz stróż
W 22.: już ja tych strupli znam
W ostatniej: pierwszyzna [jest dobrze]