W autobusie linii C
1197
tytuł:
W autobusie linii C
gatunek:
scenka charakterystyczna
muzyka:
słowa:
- Bagno! Bilety kreślone na ”dziewiątce” skończone. Proszę wysiadać! Autobus rusza!
- Panie konduktor, panie szoferowy, chwileczkę! Niech panu zaczeka! Moje żonie zaraz wyjdzie, tylko wybiera bajgiel, już dwa wybrała, panie konduktor!
- Autobus rusza, nic mnie Pańska żona nie wzrusza!
- Aj-jaj... szkoda, to ja już sam pojadę... Ile płacę za biletu?
- A pan dokąd chce jechać?
- Ja do Falenica!
- Co pan sobie myśli? To autobus miejski, nie podmiejski!
- Co za różnica, podmiejski, miejski... Daj pan biletu!
- Nie rozumie pan, co pana mówię? To jest autobus miejski, jedziemy tylko do Placu Muranowskiego, a nie do Falenicy.
- Mnie to nie przeszkadza... Daj pan przesiadkowy, korespondencyjny do Falenicy, z Dworca Gdański.
- Mogę dać tylko zwykły bilet za 30 groszy, a nie żaden przesiadkowy. Tylko prędzej, pan mi przeszkadza w czynnościach! Albo pan płaci, albo pan wysiada.
Plac Żelaznej Bramy, bilety na ”szóstce” kreślone skończone, proszę dać miejsce wysiadającym! Nie ma miejsc, autobus rusza.
Panie starozakonny, kiedy się ta heca skończy? Co z tym biletem?
- Patrzy państwo, hece-szmece, też mi go widział. Ja znam przepisów, mnie trzeba obsłużyć należycie, a nie hece! Mnie trzeba zainformować, ja się poskarżę pańskim przełożonej!
- Panie, ja nie mam przełożonej, ja nie jestem pensjonarka! Płać Pan!
Nalewki, bilety na ”trójce” skończone, autobus rusza!
Płać pan, bo pana policjant wysadzi. Autobus rusza!
- Panie autobobus! Jak mamy być kwita, to dojedźmy chociaż do Plac Muranowski. Bądź pan człowiek z wyczuciem!
- Dość gadania! Płać pan, bo wstrzymuję autobus.
- O, wstrzymuje, to się boję... Od tego czasu jak miałem ostatnie wstrzymanie i musiałem doktorowi jeszcze płacić, to już wolę z góry, bez trzymania! Ile płacę, kochany konduktorek?
- 30 groszy, ale już!
- A za gotówkę?
- A co by Pan chciał, za weksel?
- Weksel to nie pieniądz? Też pieniądz! Teraz nie ma w ogóle pieniędzy, teraz są same weksle!
- Plac Muranowski, wysiadać! Niech Pana szlag trafi, niech Pan mi zejdzie z oczu do jasnej, ciężkiej cholery! Żeby ci ślepa kicha nawaliła, na szosie z kocimi łbami! Nie chcę grosza, idź pan do diabła!
- Konduktorek, jakiś ty fajny chłop, z krwią i kością w ręku! Nie wiedziałeś od razu, że nie mam grosza? Skąd do mnie takie śliczne auto, ja zawsze jechałem na gapę! Ukłony dla kochanej żony, dla dziecka, niech panu wszyscy dadzą szczęście!
- Panie konduktor, panie szoferowy, chwileczkę! Niech panu zaczeka! Moje żonie zaraz wyjdzie, tylko wybiera bajgiel, już dwa wybrała, panie konduktor!
- Autobus rusza, nic mnie Pańska żona nie wzrusza!
- Aj-jaj... szkoda, to ja już sam pojadę... Ile płacę za biletu?
- A pan dokąd chce jechać?
- Ja do Falenica!
- Co pan sobie myśli? To autobus miejski, nie podmiejski!
- Co za różnica, podmiejski, miejski... Daj pan biletu!
- Nie rozumie pan, co pana mówię? To jest autobus miejski, jedziemy tylko do Placu Muranowskiego, a nie do Falenicy.
- Mnie to nie przeszkadza... Daj pan przesiadkowy, korespondencyjny do Falenicy, z Dworca Gdański.
- Mogę dać tylko zwykły bilet za 30 groszy, a nie żaden przesiadkowy. Tylko prędzej, pan mi przeszkadza w czynnościach! Albo pan płaci, albo pan wysiada.
Plac Żelaznej Bramy, bilety na ”szóstce” kreślone skończone, proszę dać miejsce wysiadającym! Nie ma miejsc, autobus rusza.
Panie starozakonny, kiedy się ta heca skończy? Co z tym biletem?
- Patrzy państwo, hece-szmece, też mi go widział. Ja znam przepisów, mnie trzeba obsłużyć należycie, a nie hece! Mnie trzeba zainformować, ja się poskarżę pańskim przełożonej!
- Panie, ja nie mam przełożonej, ja nie jestem pensjonarka! Płać Pan!
Nalewki, bilety na ”trójce” skończone, autobus rusza!
Płać pan, bo pana policjant wysadzi. Autobus rusza!
- Panie autobobus! Jak mamy być kwita, to dojedźmy chociaż do Plac Muranowski. Bądź pan człowiek z wyczuciem!
- Dość gadania! Płać pan, bo wstrzymuję autobus.
- O, wstrzymuje, to się boję... Od tego czasu jak miałem ostatnie wstrzymanie i musiałem doktorowi jeszcze płacić, to już wolę z góry, bez trzymania! Ile płacę, kochany konduktorek?
- 30 groszy, ale już!
- A za gotówkę?
- A co by Pan chciał, za weksel?
- Weksel to nie pieniądz? Też pieniądz! Teraz nie ma w ogóle pieniędzy, teraz są same weksle!
- Plac Muranowski, wysiadać! Niech Pana szlag trafi, niech Pan mi zejdzie z oczu do jasnej, ciężkiej cholery! Żeby ci ślepa kicha nawaliła, na szosie z kocimi łbami! Nie chcę grosza, idź pan do diabła!
- Konduktorek, jakiś ty fajny chłop, z krwią i kością w ręku! Nie wiedziałeś od razu, że nie mam grosza? Skąd do mnie takie śliczne auto, ja zawsze jechałem na gapę! Ukłony dla kochanej żony, dla dziecka, niech panu wszyscy dadzą szczęście!
27.03.2019
Objaśnienia:
1)
starozakonny
-
wyznający judaizm, Żyd
2)
bajgiel
-
(gw. lw.) obwarzanek lub bułka
3)
weksel
-
(niem. Wechsel - zmiana) zobowiązanie zapłaty
słowa kluczowe:
Przepisał Bartłomiej.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
Etykiety płyt
- Bagno! Bilety kreślone na "dziewiątce" skończone. Proszę wysiadać! Autobus rusza!
- Panie konduktor, panie szoferowy, chwileczkę! Niech panu zaczeka! Moje żonie zaraz wyjdzie, tylko wybiera bajgiel (?), już dwa wybrała, panie konduktor!
- Autobus rusza, nic mnie Pańska żona nie wzrusza!
- Aj-jaj... szkoda, to ja już sam pojadę... Ile płacę za biletu?
- A pan dokąd chce jechać?
- Ja do Falenica!
- Co pan sobie myśli? To autobus miejski, nie podmiejski!
- Co za różnica, podmiejski, miejski... Daj pan biletu!
- Nie rozumie Pan, co pana mówię? To jest autobus miejski, jedziemy tylko do Placu Muranowskiego, a nie do Falenicy.
- Mnie to nie przeszkadza... Daj Pan przesiadkowy, korespondencyjny do Falenicy, z Dworca Gdański.
- Mogę dać tylko zwykły bilet za 30 groszy, a nie żaden przesiadkowy. Tylko prędzej, pan mi przeszkadza w czynnościach! Albo pan płaci, albo pan wysiada.
Plac Żelaznej Bramy, bilety na "szóstce" kreślone skończone, proszę dać miejsce wysiadającym! Nie ma miejsc, autobus rusza.
Panie starozakonny, kiedy się ta heca skończy? Co z tym biletem?
- Patrzy pan ... (jid.?) też mi go widział. Ja znam przepisów, mnie trzeba obsłużyć należycie, a nie hece! Mnie trzeba zainformować, ja się poskarżę pańskim przełożonym!
- Panie, ja nie mam przełożonych, ja nie jestem pensjonarka! Płać Pan!
Nalewki, bilety na "trójce" skończone, autobus rusza!
Płać pan, bo pana policjant wysadzi. Autobus rusza!
- Panie autobobus! Jak mamy być kwita, to dojedźmy chociaż do Plac Muranowski. Bądź pan człowiek z wyczuciem!
- Dość gadania! Płać pan, bo wstrzymuję autobus.
- O, wstrzymuje, to się boję... Od tego czasu jak miałem ostatnie wstrzymanie i musiałem doktorowi jeszcze płacić, to już wolę z góry, bez trzymania! Ile płacę, kochany konduktorek?
- 30 groszy, ale już!
- A za gotówkę?
- A co by Pan chciał, za weksel?
- Weksel to nie pieniądz? Też pieniądz! Teraz nie ma w ogóle pieniędzy, teraz są same weksle!
- Plac Muranowski, wysiadać! Niech Pana szlag trafi, niech Pan mi zejdzie z oczu do jasnej, ciężkiej cholery! Żeby ci ślepa kicha nawaliła, na szosie z kocimi łbami! Nie chcę grosza, idź pan do diabła!
- K0nduktorek, jakiś ty fajny chłop, z krwią i kością w ręku! Nie wiedziałeś od razu, że nie mam grosza? Skąd do mnie takie śliczne auto, ja zawsze jechałem na gapę! Ukłony dla kochanej żony, dla dziecka, niech panu wszyscy dadzą szczęście!